Zsunąłem się z krawędzi ogrodzenia i zeskoczyłem na ziemię, lądując w czymś miękkim i kleistym. Pociągnąłem nosem, charakterystyczna woń nie pozostawiała wątpliwości. Jakiś zakichany pisarczyk nazwałby to metaforą, lecz dla mnie było to zwykłe gówno.
Zsunąłem się z krawędzi ogrodzenia i zeskoczyłem na ziemię, lądując w czymś miękkim i kleistym. Pociągnąłem nosem, charakterystyczna woń nie pozostawiała wątpliwości. Jakiś zakichany pisarczyk nazwałby to metaforą, lecz dla mnie było to zwykłe gówno.