Świętość właściwie jest jak zbrodnia doskonała. Nie do wykrycia. Prawdziwy święty wedle ewangelicznej recepty to taki, który swe uczynki robił w ukryciu i nikt nigdy się o nich nie dowie. Najpiękniejsze dusze spadają zatem niezauważone, niezarejestrowane jak te miliardy liści. Ale gdzieś musi istnieć rejestr piękna i dobra. Chyba, że istotą Boga jest błogosławione marnotrawstwo, rozrzutność.
Świętość właściwie jest jak zbrodnia doskonała. Nie do wykrycia. Prawdziwy święty wedle ewangelicznej recepty to taki, który swe uczynki robił w ukryciu i nikt nigdy się o nich nie dowie. Najpiękniejsze dusze spadają zatem niezauważone, niezarejestrowane jak te miliardy liści. Ale gdzieś musi istnieć rejestr piękna i dobra. Chyba, że istotą Boga jest błogosławione marnotrawstwo, rozrzutność.