(...) księżyc po prostu szalał. Buchał tym swoim odbitym blaskiem jak lustro przed salą balową, bluzgał światłem, wypełniał powietrze tajemniczą wibracją, odbierał przedmiotom kolor, barwiąc wszystko tym samym srebrem, oświetlał ziemię tak dokładnie, że jasno było nawet w mrowiskach. Ptaki, zmęczone skwarnym dniem, przysypiały na zaroślach i na gałęziach drzew, ale co chwila podrywały głowy i wpatrywały się w lśniącą tarczę; spuszczone na noc z uwięzi psy wiejskie biegały po pylistych drogach, naszczekiwały na siebie z d
(...) księżyc po prostu szalał. Buchał tym swoim odbitym blaskiem jak lustro przed salą balową, bluzgał światłem, wypełniał powietrze tajemniczą wibracją, odbierał przedmiotom kolor, barwiąc wszystko tym samym srebrem, oświetlał ziemię tak dokładnie, że jasno było nawet w mrowiskach. Ptaki, zmęczone skwarnym dniem, przysypiały na zaroślach i na gałęziach drzew, ale co chwila podrywały głowy i wpatrywały się w lśniącą tarczę; spuszczone na noc z uwięzi psy wiejskie biegały po pylistych drogach, naszczekiwały na siebie z d