Wyciągam dłoń i głaszczę go po policzku szorstkim od zarostu. Powietrze między nami gęstnieje, już samo dotykanie go sprawia, że ożywam. Jest częścią mnie. Jest jak powietrze, którym muszę oddychać. Potrzebuję go. Potrzebuję go całego. Nie jestem jednak pewna, czy on potrzebuje mnie.
Wyciągam dłoń i głaszczę go po policzku szorstkim od zarostu. Powietrze między nami gęstnieje, już samo dotykanie go sprawia, że ożywam. Jest częścią mnie. Jest jak powietrze, którym muszę oddychać. Potrzebuję go. Potrzebuję go całego. Nie jestem jednak pewna, czy on potrzebuje mnie.