Wstałem od stołu i wszedłem do pokoju, w którym wciąż stało na swoim miejscu krosno tkackie mojej babki z do połowy utkanym chodnikiem. Za każdym razem, kiedy na nie spoglądam, przychodziło mi na myśl, że nie ma wyraźniejszego obrazu śmierci niż ten. Śmierć przychodzi nagle i zwyczajnie nam coś przerywa: tkanie chodnika, którego już nigdy nikt nie dokończy, całe nasze życie.
Wstałem od stołu i wszedłem do pokoju, w którym wciąż stało na swoim miejscu krosno tkackie mojej babki z do połowy utkanym chodnikiem. Za każdym razem, kiedy na nie spoglądam, przychodziło mi na myśl, że nie ma wyraźniejszego obrazu śmierci niż ten. Śmierć przychodzi nagle i zwyczajnie nam coś przerywa: tkanie chodnika, którego już nigdy nikt nie dokończy, całe nasze życie.