Oczy zebranych przeniosły się na ścianę, pod którą dotąd działała Monika. To, co ujrzeli, zaprało im dech w piersiach: na całej szerokości ściany widniał gigantyczny, płomienny kot. Białe źrenice jego wytrzeszczonych oczu rzucały fanatyczne spojrzenia. Jedno z oczu patrzyło na wannę, drugie w sedes. Rozłożysty zad potwora wypinał się znienacka ku górze, przechodząc płynnie w ogon, grubości rury od piecyka. Jeden kącik purpurowych ust wyginał się ku górze w złowieszczy uśmieszku, odsłaniając zęby aligatora i rozdwojony ja
Oczy zebranych przeniosły się na ścianę, pod którą dotąd działała Monika. To, co ujrzeli, zaprało im dech w piersiach: na całej szerokości ściany widniał gigantyczny, płomienny kot. Białe źrenice jego wytrzeszczonych oczu rzucały fanatyczne spojrzenia. Jedno z oczu patrzyło na wannę, drugie w sedes. Rozłożysty zad potwora wypinał się znienacka ku górze, przechodząc płynnie w ogon, grubości rury od piecyka. Jeden kącik purpurowych ust wyginał się ku górze w złowieszczy uśmieszku, odsłaniając zęby aligatora i rozdwojony ja