Znów wybuchła dzikim śmiechem. Armstrong szybko podszedł do niej. Podniósł rękę i uderzył ją w policzek. Zakrztusiła się, z trudem łapiąc, oddech, wreszcie przełknęła ślinę. Stała chwilę bez ruchu, potem odezwała się:
- Dziękuję... już mi lepiej.
Znów wybuchła dzikim śmiechem. Armstrong szybko podszedł do niej. Podniósł rękę i uderzył ją w policzek. Zakrztusiła się, z trudem łapiąc, oddech, wreszcie przełknęła ślinę. Stała chwilę bez ruchu, potem odezwała się:
- Dziękuję... już mi lepiej.