Potrafię określić, gdzie się to wszystko zaczęło. Nie kiedy, bo tego typu rzeczy nie zaczynają się nagle, w jednej chwili. Są raczej jak woda piętrząca się za tamą, przeczuwasz je, ale nie potrafisz im zapobiec. Wreszcie tama pęka.
Potrafię określić, gdzie się to wszystko zaczęło. Nie kiedy, bo tego typu rzeczy nie zaczynają się nagle, w jednej chwili. Są raczej jak woda piętrząca się za tamą, przeczuwasz je, ale nie potrafisz im zapobiec. Wreszcie tama pęka.