Ilu ludzi w krytycznym dla swojego związku momencie zadaje sobie pytanie, czy ogień namiętności wygasł tylko dlatego, że nikt go nie pielęgnował i nie dodawał opału potrzebnego, by ciągle płonął? Ilu ludzi odchodzi od żarzących się węgli swojego małżeństwa, ponieważ są pewni, że ogień zgasł, i nie zauważają, że węgle miłości ciągle mają w sobie tyle żaru, że można na nowo rozpalić płomień, jeśli tylko da mu się szansę?
Ilu ludzi w krytycznym dla swojego związku momencie zadaje sobie pytanie, czy ogień namiętności wygasł tylko dlatego, że nikt go nie pielęgnował i nie dodawał opału potrzebnego, by ciągle płonął? Ilu ludzi odchodzi od żarzących się węgli swojego małżeństwa, ponieważ są pewni, że ogień zgasł, i nie zauważają, że węgle miłości ciągle mają w sobie tyle żaru, że można na nowo rozpalić płomień, jeśli tylko da mu się szansę?