Kino przypomina seksualny akt: ktoś bierze twoje ciało, by zilustrować fantazje, w których ciebie nie ma. Bez śladu czułości, która czasem daje poczucie, że istniejemy choć trochę, sami we własnej osobie. Metodyczne okrucieństwo zaczyna się od innych.
Kino przypomina seksualny akt: ktoś bierze twoje ciało, by zilustrować fantazje, w których ciebie nie ma. Bez śladu czułości, która czasem daje poczucie, że istniejemy choć trochę, sami we własnej osobie. Metodyczne okrucieństwo zaczyna się od innych.