Nie lubił książek, w których opowiadano mu w tonacji markotnej i zgorzkniałej o najzupełniej powszednich zdarzeniach z najzupełniej powszedniego życia jakiś najzupełniej powszednich ludzi. Miał tego dość w rzeczywistości, po co jeszcze o tym czytać?
Nie lubił książek, w których opowiadano mu w tonacji markotnej i zgorzkniałej o najzupełniej powszednich zdarzeniach z najzupełniej powszedniego życia jakiś najzupełniej powszednich ludzi. Miał tego dość w rzeczywistości, po co jeszcze o tym czytać?