Z resztą ludzi po prostu nie rozmawiałem. To nie miało sensu. To było jak dzwonienie na pogodynkę, marnowanie baterii na niepotrzebne komunikaty. Musiałbym wysyłać do kogoś niepotrzebne zdania, i odbierać ich przy tym jeszcze więcej, tylko po to, aby zostać zaproszonym na bezsensowne imprezy, na których wymieniałbym jeszcze więcej pustych sylabowych klocków.
Z resztą ludzi po prostu nie rozmawiałem. To nie miało sensu. To było jak dzwonienie na pogodynkę, marnowanie baterii na niepotrzebne komunikaty. Musiałbym wysyłać do kogoś niepotrzebne zdania, i odbierać ich przy tym jeszcze więcej, tylko po to, aby zostać zaproszonym na bezsensowne imprezy, na których wymieniałbym jeszcze więcej pustych sylabowych klocków.