Sączyli herbatę i jedli, gdy przez całe istnienie płynęło nieistnienie, brama prowadziła donikąd, a oni patrzyli, jak z herbaty ulatują obficie wstęgi pary, patrzyli, jak ich oddechy łączą się z mgłą, która powoli kłębi się i wiruje, kłębi się i wiruje.
Sączyli herbatę i jedli, gdy przez całe istnienie płynęło nieistnienie, brama prowadziła donikąd, a oni patrzyli, jak z herbaty ulatują obficie wstęgi pary, patrzyli, jak ich oddechy łączą się z mgłą, która powoli kłębi się i wiruje, kłębi się i wiruje.