Mitrofaniusz zawsze powtarzał, że mężczyznę żona czyni, i myśl swoją objaśniał obrazowo z pomocą matematycznej alegorii. Mężczyzna to niby jedynka, a kobieta - zero. Kiedy każde żyje z osobna, to on wart jest niewiele, ona zaś w ogóle nic, ale wystarczy, by wzięli ślub, i powstaje pewna nowa liczba. Jeśli żona jest udana, to staje za jedynką i jej siłę powiększa dziesięciokrotnie. A jeśli kiepska, to pcha się naprzód i tyleż razy mężczyznę osłabia, zamieniając go w zero i jedną dziesiątą.
Mitrofaniusz zawsze powtarzał, że mężczyznę żona czyni, i myśl swoją objaśniał obrazowo z pomocą matematycznej alegorii. Mężczyzna to niby jedynka, a kobieta - zero. Kiedy każde żyje z osobna, to on wart jest niewiele, ona zaś w ogóle nic, ale wystarczy, by wzięli ślub, i powstaje pewna nowa liczba. Jeśli żona jest udana, to staje za jedynką i jej siłę powiększa dziesięciokrotnie. A jeśli kiepska, to pcha się naprzód i tyleż razy mężczyznę osłabia, zamieniając go w zero i jedną dziesiątą.