Tłumy przed kościołem świadczyły, że jednak największy problem Polacy mieli z wiecznością. Niezakotwiczeni w przyszłości, przerażeni teraźniejszością i storturowani przeszłością szukali pocieszenia w bezczasie. Tam, gdzie uznane będą pobożne, dobre myśli i czyny, niekoniecznie te mądre i sensowne.
Tłumy przed kościołem świadczyły, że jednak największy problem Polacy mieli z wiecznością. Niezakotwiczeni w przyszłości, przerażeni teraźniejszością i storturowani przeszłością szukali pocieszenia w bezczasie. Tam, gdzie uznane będą pobożne, dobre myśli i czyny, niekoniecznie te mądre i sensowne.