- Ej, proszę pana, chce pan zginąć? - wykrzyknął kierowca rykszy motorowej, zwalniając z klekotem obok skutera Śripatiego. Uciekając w pośpiechu przed autobusem, Śripati zajechał bowiem drogę trójkołowcowi. Usunął się i ryksza ruszyła, przeciskając się z brzękiem, jak oszalały chrząszcz, w rozgorączkowanym popołudniowym tłoku. Z tyłu małego pojazdu bez drzwiczek jego pasażerki, dwie młode kobiety, z determinacją trzymały się ścianek z grubego płótna. Wibracje silnika rykszy zamieniały ich twarze w drżącą galaretę. Jedna z kobi
- Ej, proszę pana, chce pan zginąć? - wykrzyknął kierowca rykszy motorowej, zwalniając z klekotem obok skutera Śripatiego. Uciekając w pośpiechu przed autobusem, Śripati zajechał bowiem drogę trójkołowcowi. Usunął się i ryksza ruszyła, przeciskając się z brzękiem, jak oszalały chrząszcz, w rozgorączkowanym popołudniowym tłoku. Z tyłu małego pojazdu bez drzwiczek jego pasażerki, dwie młode kobiety, z determinacją trzymały się ścianek z grubego płótna. Wibracje silnika rykszy zamieniały ich twarze w drżącą galaretę. Jedna z kobi