Niejeden młodzieniec, nikomu nie znany, bez nazwiska, bez urodzenia, bez majątku, jest marmurową kolumną podtrzymującą świątynię wzniosłych uczuć i wzniosłych idei i niejeden człowiek światowy, zadowolony z siebie, zamożny, strojny w lśniące trzewiki i błyskotliwe słówka, widziany nie od zewnątrz, lecz od wewnątrz - to jest od tej strony, którą chowa dla kobiety - okazuje się głupim klocem, pełnym utajonych namiętności, brutalnych, wszetecznych i plugawych - słupem przy karczmie.
Niejeden młodzieniec, nikomu nie znany, bez nazwiska, bez urodzenia, bez majątku, jest marmurową kolumną podtrzymującą świątynię wzniosłych uczuć i wzniosłych idei i niejeden człowiek światowy, zadowolony z siebie, zamożny, strojny w lśniące trzewiki i błyskotliwe słówka, widziany nie od zewnątrz, lecz od wewnątrz - to jest od tej strony, którą chowa dla kobiety - okazuje się głupim klocem, pełnym utajonych namiętności, brutalnych, wszetecznych i plugawych - słupem przy karczmie.