Wracałam do świata żywych z jakiejś dali, niby po długiej i wyniszczającej chorobie, zza jakiejś jaskry, niczym owad widziany przez denko szklanej butelki. Pracowałam więcej, niż musiałam, żeby zasłużyć na kamienny sen.
Wracałam do świata żywych z jakiejś dali, niby po długiej i wyniszczającej chorobie, zza jakiejś jaskry, niczym owad widziany przez denko szklanej butelki. Pracowałam więcej, niż musiałam, żeby zasłużyć na kamienny sen.