Zanim panna Sidley zdążyła cokolwiek powiedzieć, twarz Roberta zaczęła groteskowo lśnić pod skórą i panna Sidley strzeliła. Raz. W głowę. Upadł plecami na półki pełne papieru, a potem osunął się miękko na podłogę: mały, martwy chłopiec z czarną dziurką tuż na prawym okiem. Wyglądał bardzo wzruszająco.
Zanim panna Sidley zdążyła cokolwiek powiedzieć, twarz Roberta zaczęła groteskowo lśnić pod skórą i panna Sidley strzeliła. Raz. W głowę. Upadł plecami na półki pełne papieru, a potem osunął się miękko na podłogę: mały, martwy chłopiec z czarną dziurką tuż na prawym okiem. Wyglądał bardzo wzruszająco.