Moje biuro składało się z dwóch pokoi, przez których okna sączyły się stale smrodliwe wyziewy z kawiarni hotelu "Mansion House". Mniejszy z nich pełnił funkcję poczekalni, której nigdy nie zamykałem na klucz, żeby klienci mogli wejść i zaczekać - o ile miałem klientów i o ile byli oni skłonni czekać.
Moje biuro składało się z dwóch pokoi, przez których okna sączyły się stale smrodliwe wyziewy z kawiarni hotelu "Mansion House". Mniejszy z nich pełnił funkcję poczekalni, której nigdy nie zamykałem na klucz, żeby klienci mogli wejść i zaczekać - o ile miałem klientów i o ile byli oni skłonni czekać.