Gdy spotyka się kogoś i w końcu, jak to zwykle bywa, zaczynamy się wspólnie nudzić, choć nie ma w tym niczyjej winy, w pewnym sensie dzieje się to za obopólną zgodą, to zawsze ten drugi czuje się odpowiedzialny, czuje się winny, że nie umiał podtrzymać rozmowy na wystarczająco wysokim poziomie, że nie potrafił wprowadzić nastroju wystarczająco błyskotliwego i serdecznego. Jest to naprawdę wygodna sytuacja, a nawet odprężająca w chwili, gdy naprawdę zaczynamy na to gwizdać.
Gdy spotyka się kogoś i w końcu, jak to zwykle bywa, zaczynamy się wspólnie nudzić, choć nie ma w tym niczyjej winy, w pewnym sensie dzieje się to za obopólną zgodą, to zawsze ten drugi czuje się odpowiedzialny, czuje się winny, że nie umiał podtrzymać rozmowy na wystarczająco wysokim poziomie, że nie potrafił wprowadzić nastroju wystarczająco błyskotliwego i serdecznego. Jest to naprawdę wygodna sytuacja, a nawet odprężająca w chwili, gdy naprawdę zaczynamy na to gwizdać.