Dopiero wtedy wiem, że mnie książka zachwyciła, jeżeli po przeczytaniu myślę o jej autorze, że chciałbym z nim się przyjaźnić i móc po prostu telefonować do niego, ile razy przyjdzie mi ochota. Ale takich pisarzy nie ma wielu. Do tego Isaka Dinesena mógłbym zatelefonować, owszem. Do Ringa Lardnera też, ale D.B. powiedział mi, że on już umarł. Są jednak takie książki, jak na przykład: "W niewoli uczuć" Somerseta Maughama. Czytałem to zeszłego lata. Dobre, nie ma co mówić, ale nie miałbym ochoty telefonować do Somerseta Mau
Dopiero wtedy wiem, że mnie książka zachwyciła, jeżeli po przeczytaniu myślę o jej autorze, że chciałbym z nim się przyjaźnić i móc po prostu telefonować do niego, ile razy przyjdzie mi ochota. Ale takich pisarzy nie ma wielu. Do tego Isaka Dinesena mógłbym zatelefonować, owszem. Do Ringa Lardnera też, ale D.B. powiedział mi, że on już umarł. Są jednak takie książki, jak na przykład: "W niewoli uczuć" Somerseta Maughama. Czytałem to zeszłego lata. Dobre, nie ma co mówić, ale nie miałbym ochoty telefonować do Somerseta Mau