Do diabła. Tak mówiliśmy, jeden podnosił na duchu drugiego i tak trzymał, znaleźliśmy sobie mieszkanie w niebie, był późny wieczór, a wokół nas świeciło słońce, pławiliśmy się w świetle i muzyce, a wibracje wokół nas były miękkie jak kocie łapy.
Do diabła. Tak mówiliśmy, jeden podnosił na duchu drugiego i tak trzymał, znaleźliśmy sobie mieszkanie w niebie, był późny wieczór, a wokół nas świeciło słońce, pławiliśmy się w świetle i muzyce, a wibracje wokół nas były miękkie jak kocie łapy.