Coraz mocniej trafiało do mnie, że wszystko intymne, co ma kobieta, co nauczyła się w dzieciństwie chronić, żeby nie zostało podejrzane, cały wstyd, na który pracowały tysiąclecia, obyczaje, kultura, pęka niby bańka mydlana. Przekłuwa ją choćby ginekolog, o szpitalu położniczym lepiej nie mówić. Wielka dekonspiracja. Od tego można umrzeć, chociaż wcale się nie umiera. Może szkoda?
Coraz mocniej trafiało do mnie, że wszystko intymne, co ma kobieta, co nauczyła się w dzieciństwie chronić, żeby nie zostało podejrzane, cały wstyd, na który pracowały tysiąclecia, obyczaje, kultura, pęka niby bańka mydlana. Przekłuwa ją choćby ginekolog, o szpitalu położniczym lepiej nie mówić. Wielka dekonspiracja. Od tego można umrzeć, chociaż wcale się nie umiera. Może szkoda?