Energia, z której tak hojnie czerpałeś jako dziecko, energia, której zasoby uznawałeś za niewyczerpane, zanikała gdzieś pomiędzy osiemnastym a dwudziestym czwartym rokiem twego życia i bywała zastąpiona przez coś mętnego i tak fałszywego jak kokainowy haj (...) Nie było w tym nic szczególnego, to nie przemijało w jednej chwili z wielkim hukiem. (...) Dzieckiem nie przestawało się być w jednej chwili przy wtórze huku, jakby pękł balon. Dzieciństwo wyciekało z ciebie jak powietrze z dziurawej opony. A któregoś dnia spoglądałeś w lus
Energia, z której tak hojnie czerpałeś jako dziecko, energia, której zasoby uznawałeś za niewyczerpane, zanikała gdzieś pomiędzy osiemnastym a dwudziestym czwartym rokiem twego życia i bywała zastąpiona przez coś mętnego i tak fałszywego jak kokainowy haj (...) Nie było w tym nic szczególnego, to nie przemijało w jednej chwili z wielkim hukiem. (...) Dzieckiem nie przestawało się być w jednej chwili przy wtórze huku, jakby pękł balon. Dzieciństwo wyciekało z ciebie jak powietrze z dziurawej opony. A któregoś dnia spoglądałeś w lus