Przypominam sobie, widziałem, jak Niemcy prowadzili Żydów. Oni ich zgromadzili na placu w Suchedniowie. Tam był plac nad rzeką. Gromadzili Żydów z tych wszystkich wiosek i miasteczek. I z Bodzentyna. W jedno miejsce. I oni tam siedzieli, ci Żydzi, pod gołym niebem, około dwóch dni. Dzień i noc. A Niemcy spacerowali w pelerynach, a na tych Żydów padał deszcz. Oni nie mieli żadnych okryć. I nie wolno im było chodzić. Ani stać. Wszyscy musieli siedzieć. [...] I gdy podstawili te wagony pod rampą, to było, zdaje się, około piętnas
Przypominam sobie, widziałem, jak Niemcy prowadzili Żydów. Oni ich zgromadzili na placu w Suchedniowie. Tam był plac nad rzeką. Gromadzili Żydów z tych wszystkich wiosek i miasteczek. I z Bodzentyna. W jedno miejsce. I oni tam siedzieli, ci Żydzi, pod gołym niebem, około dwóch dni. Dzień i noc. A Niemcy spacerowali w pelerynach, a na tych Żydów padał deszcz. Oni nie mieli żadnych okryć. I nie wolno im było chodzić. Ani stać. Wszyscy musieli siedzieć. [...] I gdy podstawili te wagony pod rampą, to było, zdaje się, około piętnas