Gdzieś poza mną świeciło słońce, ptaki siadały na gałęziach, motyle wychodziły z kokonów, ludzie spieszyli się do pracy, umawiali na randki, śmiali i płakali, żyli, a ja nie umiałam, jakbym była duchem, który potrafi tylko obserwować, ale niczego nie czuje.(...) Z drugiej strony tak bardzo chciałam istnieć, robić coś, znaleźć sens, motywacje do oddychania, jakiś powód do wychodzenia z domu, obowiązek, który kazałby mi budzić się rano i ubierać, wsiadać do samochodu. Praca to zbawienie ludzkości. Bez niej człowiek wariuje, gnije,
Gdzieś poza mną świeciło słońce, ptaki siadały na gałęziach, motyle wychodziły z kokonów, ludzie spieszyli się do pracy, umawiali na randki, śmiali i płakali, żyli, a ja nie umiałam, jakbym była duchem, który potrafi tylko obserwować, ale niczego nie czuje.(...) Z drugiej strony tak bardzo chciałam istnieć, robić coś, znaleźć sens, motywacje do oddychania, jakiś powód do wychodzenia z domu, obowiązek, który kazałby mi budzić się rano i ubierać, wsiadać do samochodu. Praca to zbawienie ludzkości. Bez niej człowiek wariuje, gnije,