Otuchą napełniała ją pewność, że tam jest. Ale już bez tych swoich męskich kaprysów, bez patriarchalnych fanaberii, bez męczących zachcianek, by okazywała mu miłość w identycznym rytuale pocałunków nie w porę i czułych słówek, jakimi wyznawał jej swą miłość. Bo teraz rozumiała go lepiej niż wtedy.
Otuchą napełniała ją pewność, że tam jest. Ale już bez tych swoich męskich kaprysów, bez patriarchalnych fanaberii, bez męczących zachcianek, by okazywała mu miłość w identycznym rytuale pocałunków nie w porę i czułych słówek, jakimi wyznawał jej swą miłość. Bo teraz rozumiała go lepiej niż wtedy.