Cały ten bałagan, który mówi raczej o ciasnocie niż niechlujstwie mieszkańców, z wolna pogrąża się w jesiennym pochmurnym zmroku, w tej przejściowej porze, kiedy zarysy przedmiotów tracą ostrość, a jeszcze nie czas zapalić światło.
Cały ten bałagan, który mówi raczej o ciasnocie niż niechlujstwie mieszkańców, z wolna pogrąża się w jesiennym pochmurnym zmroku, w tej przejściowej porze, kiedy zarysy przedmiotów tracą ostrość, a jeszcze nie czas zapalić światło.