Wyjść z siebie i stanąć obok - było takie powiedzonko w moich szkolnych czasach. Przypadkiem, w pewnej chwili... Wystarczy jakiś nieznany korytarz, obce schody, niewłaściwe drzwi. Wystarczy pociąg, który nagle w nocy zatrzyma się nie na tej stacji, opóźniony samolot, nie to lotnisko. Wystarczy przerwa w dostawie prądu, winda między piętrami, a ty w tej windzie, w ciemności. I nagle nie wiesz, gdzie jesteś, nie wiem, kim jesteś. Przerwany zostaje rytm twoich godzin, codzienna rutyna. Przewidywalne zamienia się w nieprzewidywalne.
Wyjść z siebie i stanąć obok - było takie powiedzonko w moich szkolnych czasach. Przypadkiem, w pewnej chwili... Wystarczy jakiś nieznany korytarz, obce schody, niewłaściwe drzwi. Wystarczy pociąg, który nagle w nocy zatrzyma się nie na tej stacji, opóźniony samolot, nie to lotnisko. Wystarczy przerwa w dostawie prądu, winda między piętrami, a ty w tej windzie, w ciemności. I nagle nie wiesz, gdzie jesteś, nie wiem, kim jesteś. Przerwany zostaje rytm twoich godzin, codzienna rutyna. Przewidywalne zamienia się w nieprzewidywalne.