Elżbieta myślała o nim z zachwytem, w którym był smutek nie mający jakby żadnej przyczyny. Bo nie marzyła, kochając, o wzajemności, wcale jej nie pragnęła. Właśnie jedyny ratunek był w tym, że on jej nie kochał.
Elżbieta myślała o nim z zachwytem, w którym był smutek nie mający jakby żadnej przyczyny. Bo nie marzyła, kochając, o wzajemności, wcale jej nie pragnęła. Właśnie jedyny ratunek był w tym, że on jej nie kochał.