Z początku próbowałem się pocieszać, wmawiając sobie, że po dwóch latach małżeństwa przychodzi coś w rodzaju przyjaznego, pobłażliwego przyzwyczajenia, które jest, niestety, nieuniknionym następstwem miłości: pewność, że jest się kochanym, zabija wszelką namiętność w stosunkach między małżonkami.
Z początku próbowałem się pocieszać, wmawiając sobie, że po dwóch latach małżeństwa przychodzi coś w rodzaju przyjaznego, pobłażliwego przyzwyczajenia, które jest, niestety, nieuniknionym następstwem miłości: pewność, że jest się kochanym, zabija wszelką namiętność w stosunkach między małżonkami.