Toteż jeśli w czyjejś duszy wrą prawdziwie silne namiętności, winien albo je zdławić, albo schronić się, jak orły i dumne dzikie zwierzęta, na szczyty gór i w niedostępne puszcze przed zawiścią ludzi. Duchy wzniosłe wyrastając ponad głowy motłochu, który czując się znieważony ich wielkością usiłuje zakuć je w łańcuchy albo wyszydzić, i nazywa szaleństwem uczynki, jakich on, tkwiący w bagnie, nie może nie tylko podziwiać, ale nawet znać.
To prawda! Nieszczęśliwy potrzebują innego świata, odmiennego od tego, gdzie spożywają gorzki chleb i piją wodę zmieszaną ze łzami. Wyobraźnia go stwarza, a serce znajduje w nim pociechę. Cnota, tutaj zawsze prześladowana, trwa w nadziei na przyszłą nagrodę - ale nieszczęśni ci, którzy po to, by nie stać się zbrodniarzami, potrzebują religii!
Więcej