Jakieś dziwne nie ziszczone tęsknoty i głuche niepokoje nurtują nasze serca. Gdzieś kiedyś może stoczyły się na nas z Giewontu lub spłynęły nam w dusze z szumiących wśród nocy olbrzymów Białowieskiej Puszczy. Gdzieś kiedyś może wyszły z dna Bałtyku lub posypały się z niebios takim deszczem iskier, że nie potrafi ich zgasić życiowa szarzyzna.
Na widok brudu, umorusanych dzieci i walących się ruder w Hiszpanii pisze się poemat o "nieprzebranym bogactwie barw hiszpańskiego folkloru", a na widok naszych kurnych chat i barłogów rozprawę medyczną na temat: "Rozpaczliwe warunki higieniczne na wschodzie Europy".
Więcej