Wkładasz lekką sukienkę i choć wiesz, że rozpoczynający się dzień nic wyjątkowego nie przyniesie, że będzie podobny do innych dni otwierających się jak przysłona w aparacie fotograficznym, by ukazać nowy i jasny pejzaż, a zamykających jak wszystkie inne w morku niespełnionych obietnic, mimowolnie odczuwasz jakby bezwiedną świeżość, jakby ciche zespolenie z miastem, które już tętni życiem, i pragnienie bycia szczęśliwą niemal zagłusza świadomość ciążących nad tobą klątw.
Poznać kogoś: ta obsesja towarzyszy ci w dzień i w nocy, kradnie ci sen, sprawia, że gorzkniejesz i tracisz nadzieję. I jesteś sama.
Więcej