Zastanawiam się, czy po spacerze ulicami tego miasta (kalkuty) potrafiłbym z czystym sumieniem wrócić do luksusowego hotelu. Mijasz setki ludzi, biednych, bezdomnych, półnagich, śpiących na ulicy, ale pogodzonych ze swoją karmą, ze swoim losem. Nie mają do ciebie pretensji, że ty masz, a oni nie mają nic. Ich postawa zastanawia, szokuje. Przyjmują swoją biedę z największą pokorą (...) Co ci ludzie czują? Czy to spokój, czy letarg? Czy to pogodzenie się z beznadziejnością swego losu, czy może kapitulacja? (..) Zrozumieć Indie.
Tu nad Gangesem, życie i śmierć egzystują w pełnej symbiozie. Ktoś żegna właśnie najbliższą osobę, patrząc na wzbijające się w górę płomienie, ktoś obok łowi ryby.
Więcej