Zbudziłem się wcześnie z powodu panującego tu zimna. Dawniej chciałem dostać się na wspaniałą wyspę, ciepłą nawet nocą. Nie marudziłem jednak mocno. W końcu to już prawie październik, raczej zimny miesiąc w moim kraju. Rozpatrując rzecz jasna ciepło i zimno. Nie chłód lub pochodne przejściowe stany. Nonsens.
Poranek jak zwykle był zimny. Było coraz chłodniej. Miałem katar. Wiszące gile nie pozwalały mi się skupić. W nocy padał deszcz. Wiem, bo namioty były mokre, chociaż piasek suchy jak pieprz. Suchość i mokrość w jednym miejscu. Pewnie to normalne. Przywykłem do dziwnych zjawisk, które przed wypłynięciem nie miały miejsca w moim życiu.
Więcej