W pewne skwarne popołudnie siedzieliśmy obaj na monitoringu. Upał nam nie dokuczał. Wprawdzie w naszej klitce klimatyzacji nie było, ale pracował solidny wentylator na półtorametrowym statywie. Dostarczył go nam Direktor na prośbę Patryka, który jako dowódca potrafił zadbać o załogę. Muskany przyjemnym wiaterkiem, Patryk przyglądał się klientom, aż nagle zawołał podekscytowany:
Prawie w samo południe rosły ekskomandos z widoczną nadwagą, w kurtce koloru maskującej zieleni, stał na linii kas elitarnych delikatesów. Czekał na mnie - kandydata do pracy w sklepowej ochronie, który odpowiedział na jego prasowy anons. Jako koordynator w agencji ochrony były komandos nadzorował detektywów w kilku sklepach, ale większość czasu spędzał w delikatesach, wspierając tutejszą ekipę. Do samoobsługowego sklepu ciągnęło bowiem wielu złodziei, przeważnie
Więcej