Aleksander Mackenzie nigdy nie stracił żadnego ze współtowarzyszy i z wielkiej ekspedycji badawczej wszyscy powrócili zdrowi. W owych czasach zakrawało to na cud, bo przecież wiele ekspedycji przepadło bez śladu. (...) Przy wyborze ekwipunku kierował się metodą, którą warto polecić także i dzisiaj.
Jak żyję, nie widziałem nikogo, kto lepiej umiałby naśladować fokę niż dr Harken z Dorum we Fryzji. Przebywał tam już od szeregu lat, nim wyjechaliśmy do Knechtsand, żeby obserwować foki. Ale obserwacja fok była znacznie mniej interesująca od owej zdumiewającej gry, jaką prowadził z nimi dr Harken. Nosił ciemny kaptur i przeciwsłoneczne okulary, toteż jego głowa wyglądała z daleka na głowę foki. Gdy się wyciągnął na piasku, rozłożył ręce i machał przedramionami, wyglądało to tak, jakby się drapała foka.
Więcej