Gumka
Zwolnił dopiero w połowie drogi gdy uspokoił się spojrzeniem na zegarek. Chyba jednak zdążę, pomyślał. Wtedy ponownie włożył rękę do lewej kieszeni. Najwidoczniej jazda samochodem nie odebrała mu tego nawyku. Jednak po chwili zaprzestał bez efektownego grzebania i poprawił sobie spodnie przy użyciu obu rąk. Przez to samochód zjechał odrobinę w lewo i wywołał klakson niezadowolenia innych uczestników ruchu.
Było już całkiem blisko. Za kolejnym zakrętem zawitał mu żółty slogan jednej z najsławniejszych kolorowych gazetek tego świata. Wjechał na prywatny parking, odbierając kwitek parkingowy bez zatrzymania się.
- Kiedyś będę miał tu własne miejsce do parkowania- mruknął pod nosem- Kiedyś... Obym dzisiaj zarobił choć tyle by spłacić godzinę na tym parkingu.
Przebiegł przez obrotowe drzwi w nadziei, że ich nieobliczalne ściany nie zatrzymają go aż do kolejnej apokalipsy i skoczył w stronę wind. Nacisnął guzik przywołania z dziesięć razy, sądząc że może dzisiaj wielokrotne kliknięcia zadziałają. Gdy winda podjechała, na szczęście pusta, ponowił zamaszyste napastowanie guzików i spojrzał w lustro stanowiące jej tylną ścianę. Przeklinając swój pośpiech ściągnął z szyi krawat przedstawiający gołą panią w asyście paru atrybutów. Ułożył zmierzwione włosy, poprawił spodnie, sprawdził uzębienie, znowu poprawił spodnie. Odetchnął i powoli wyszedł z windy.
Spotkanie minęło nad wyraz owocnie i lukratywnie, nawet nie trwało zbyt długo. Bardzo ucieszyło to Edwarda, który po wyjściu z gabinetu zrobił wszystko aby zszokować okolicznych ludzi swoimi tanecznymi ruchami. Bardzo mało przy tym przejmował się swą reputacją. W głowie huczały mu szumne plany na przyszłość, które umożliwi mu ten nagły przypływ funduszy. Myślał także o tych bliższych, które rysowały się pod hasłem Horacego „nunc est bibendum”.
Radość rozpierała go ze wszystkich stron o mało nie wyciekając. Ludzie, którzy go nie znali uśmiechali się na ten widok z lekkim zażenowaniem, a ci którzy kojarzyli „Edwardowy taniec wiktorii”, robili to z pobłażliwością.
Nasz bohater dobiegł do końca korytarza, przy którym zatrzymała go zapora w postaci znajomej twarzy.
- Idź na dyskotekę Edward!-
- Nie lubię dyskotek. Tak czy siak, tańczę tam tylko jeśli chwilę wcześniej coś zarobię.
- Aaa, to dlatego tańczenie nie za dobrze ci wychodzi? Za mało praktyki co?
- Nie narzekam. A tobie jak? Napisało się coś? Nie? Naprawdę nie? Przykro mi. - Zapytał i nie czekając na reakcję, odpowiedział Edward zachowując dowcipny ton.
- Ja nie piszę jak rzemieślnik, tylko tworzę. Ja artysta, ty robol.
- Ja mieć kasa, Ty mieć co?
- Pomnik trwalszy niż ze spiżu!
- Znowu ten Horacy...
- Co?
- Nie ważne, co cię tu sprowadza?
Bajdurzyli tak parę chwil wymieniając między sobą błahe informacje i ludzkie emocje, zaspokajając tym samym niezobowiązujący kontakt z ludźmi. Jest to czynnik równie istotny co często bagatelizowany w życiu codziennym. A jego całkowity brak może doprowadzić do tego, że w wieku niedołężnym będziemy rozpowiadać w autobusach teorie spiskowe opierające się na wiewiórkach.