Podszedłem do Tomka i kazałem nalać sobie whisky z lodem. Piwo zdecydowanie niebyło w stanie stępić mego wkurwienia.
Najwyraźniejmoja obecność przeszkadzała jej w dobrej zabawie. Bardzo dobrze – uśmiechnąłem sięcynicznie i skierowałem w ich stronę.
Urocza, głupiutka i mocno pijana przytulała siędo mnie, pieprząc jakieś głupoty i uśmiechając się, jakby miała zaraz odebrać Oscara.
Jego oczy znów były zupełnie normalne, wyglądały jak płynny karmel. Kiedy się pieprzył, przypominały za to dno studni : głębokiej i przepadnie jak w filmie Ring.
Zerknąłemw stronę Kingi i zamarłem – jej wzrok wbity w Jessicę mógł śmiało konkurowaćz wejrzeniem Meduzy. Jest zazdrosna – pomyślałem zadowolony
Miała po prostu to wypisany na twarzy ten dylemat. I wielką walkę, jaką dama i dziwka toczyły w jej psychice za każdym razem, kiedy przechodziliśmy od rozmów do konkretów.
„Udawajmy, że poprzedniego tygodnia nie było”
Nie bez przesady nazywają mnie aroganckim. Jeśli czegoś byłem w życiu pewien, totego, że mówi o mnie. W tym momencie poczułem, że mam w dupie to, czy ma szczęśliwydom, miłego męża, gromadę dzieci czy puchate szczenięta. Chciałem jeszcze raz mieć jąpod sobą.
Marcin, nie powinieneś myć uszu kompotem, bo ci najwyraźniej pestki zostają.
Książka: Chechło