Nie mógł się napatrzeć. Nie przypuszczał, że zwykła podróż koleją podmiejską może sprawić mu tyle radości. Choć przecież ta podróż nie była zwykła. Z wielu względów.
Przez ostatni miesiąc pracy w agencji Gaja nauczyła się, że niczego nie można być pewnym. Właściwie wszyscy, których spotykała, uprawiali, nomen omen, grę pozorów.
Kiedy odjechali, poczuła się dziwnie. Cisza nie różniła się przecież w żaden sposób od tej, która tu panowała w ciągu dnia, kiedy Helena była w szkole. A jednak nagle, w przeciągu kilku minut, zyskała wymiar definitywny.
Rozpraszał ją. Po prostu ją rozpraszał. Bardzo trudno było jej się skupić, kiedy miała świadomość obecności tuż obok przystojnego mężczyzny.
Najpierw nakryła męża na zdradzie. I choć później próbowała rozegrać sprawę po swojemu, to mleko już się rozlało. Wycieranie go ścierką i wyżymanie z powrotem do szklanki nie miało sensu.
Mężczyzna oznaczał dla niej partnera do zabawy, a kiedy tylko zaczynał się przywiązywać, bez sentymentu ucinała relację.
Każda nasza wada może się okazać zaletą, i odwrotnie.
Natalia szła jak czołg. Czołg praktykujący uważność.
Nie mógł się napatrzeć. Nie przypuszczał, że zwykła podróż koleją podmiejską może sprawić mu tyle radości. Choć przecież ta podróż nie była zwykła. Z wielu względów.
Książka: Gra pozorów
Tagi: podróż, kolej, radość