Zranione uczucie
- Zrób test ciążowy.
- Nie chcę żadnych testów. Ostatnio robiłam i byłam rozczarowana, kiedy wyszedł wynik ujemny. Wobec tego, wolę pójść do lekarza, żeby on sprawdził.
- Kiedy pójdziesz do lekarza? Jeśli będą to godziny popołudniowe, mogę pójść z tobą.
- W poniedziałek mam wolne, chcę się rozejrzeć za sukienką. Prawdę powiedziawszy mam nawet upatrzoną, tylko nie wiem, jak będzie z Magdą, bo obiecała, że pójdzie ze mną. Maciej nabrał powietrza, spojrzał w sufit i głośno odsapnął. – Nie pasuje ci coś?
- Nie w tym rzecz, ja tej dziewuchy nie znoszę. Prawdę mówiąc, zamiast niej wolałbym ujrzeć diabła.
- Co ona tobie zrobiła, że nie możesz na nią patrzeć?
- Nic. Ale wydaje mi się, przebiegłą intrygantką. Jeszcze jedno ci powiem, gdyby miała okazję, wskoczyłaby do mojego łóżka. Widząc kpiący wzrok Moniki – dodał: - Mogę cię zapewnić skarbie, niemiałaby wobec ciebie żadnych skrupułów.
- Teraz już przesadziłeś na dobre. Czy naprawdę uważasz siebie za bóstwo, któremu żadna się nie oprze?
- Nie. Uważam się jednak za uczciwego człowieka i pod nikim dołków nie kopię.
- Przepraszam, nie chciałam cię zranić. Ale zrozum kochanie z Magdą znamy się od dziecka i bardzo dużo jej zawdzięczam. Już ci kiedyś mówiłam, moje dzieciństwo było gehenną. Nawet nie jestem w stanie zliczyć nocy, które spędziłam w jej łóżku.
- Niech ci tak będzie. Ale ja mam o niej nieco inne zdanie i wcale nie myślę go zmieniać.
Spojrzała na niego i ciepło się uśmiechnęła.
- Nie wściekaj się kotku. Jeśli w poniedziałek wrócisz wcześniej, na pewno pójdziemy razem kupić sukienkę i pod kolor sukienki, dla ciebie koszulę.
- To będzie biała sukienka?
- Skądże. Przecież nie jestem dziewicą, żeby do ślubu pójść na biało.
W poniedziałek od samego rana, zjawiła się Magda. Jakież było jej zdziwienie, kiedy Maciej ubrany w fartuszek Moniki, otworzył jej drzwi.
- Możesz wejść, tym razem zastałaś Monikę – powiedział zanim zdążyła się odezwać. Obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem. – Od dzisiaj przyjmujemy gości w kuchni – wskazał dłonią, by weszła.
- Dlaczego? Przecież jak mi wiadomo, Monika stroni od kuchni?
- Po prostu taki mamy kaprys, poza tym będzie mniej sprzątania.
- To był twój głupi pomysł?
- Nie, nasz wspólny.
Weszła do kuchni, Monika akurat kończyła śniadanie.
- Napijesz się kawy? – spytała koleżankę.
- Skoro patrzę na twojego faceta, odechciewa mi się wszystkiego. Chciałam tylko spytać, czy idziemy po sukienkę?
- Wybacz. Ale Maciej zabrał jeden dzień urlopu, aby ze mną rozejrzeć się po sklepach, bo jeszcze niejedno nam brakuje.
- Boże! Jakie ty robisz cyrki z tego ślubu, jakbyś tylko ty jedna go brała! – powiedziała podniesionym głosem.
- Posłuchaj Magda. Ja nie mam mamy, żeby mi pomogła i doradziła. Krótko mówiąc, muszę sobie ze wszystkim radzić sama.
- Też prawda. Jednak muszę cię uprzedzić, Maciej nie powinien oglądać twojej sukni przed ślubem.
- Niby, dlaczego?
- Rzekomo to przynosi pecha, może nawet nie dojść do zawarcia związku małżeńskiego.
- Wierutne bzdury! Ja nie wierzę w żadne przesądy i zabobony!