Rzepy
tóż pewnego dnia, uświadomił sobie, iż jest jedynym prawiczkiem w klasie. Wszyscy koledzy już dawno coś ruchnęli i notorycznie opowiadali o swych łóżkowych wyczynach. Tylko on, biedny, ciągle miał TDS – a. Postanowił to zmienić. Gdy z okazji osiemnastych urodzin dostał od rodziców dwieście złotych, natychmiast pognał pod stojący na obrzeżach miasta, stary wiadukt, w pobliżu którego przebiegała ruchliwa autostrada. To właśnie tam znajdowała się największa kurwiarnia w okolicy. Dziwki ubrane w pstrokate bluzeczki oraz krótkie miniówki, spod których wystawały gołe cipska, czekały na jakiegoś umęczonego chcicą klienta, pragnącego zatopić się w morzu rozkoszy. Napalony Piotrek podbiegł do pierwszej lepszej i zaproponował stosunek. Kobieta spojrzała mu zalotnie w oczy i uśmiechając się zachęcająco, pociągnęła w kierunku zaparkowanej nieopodal przyczepy campingowej. Gdy byli już w środku, podniecony do granic możliwości chłopiec opuścił spodnie i wywalił na wierzch stojące przyrodzenie. W powietrzu rozszedł się fetor stęchłego moczu oraz niedomytego, spoconego ciała. Dziwce od tych aromatów zakręciło się w głowie, ale wstrzymała oddech i z obrzydzeniem chwyciła dłonią penisa, dwoma palcami ściągając skórę z żołędzi. Na widok główki pokrytej grubą warstwą kremowego serka, zbladła i wybiegła na dwór. Miewała różnych klientów. Pijaków, narkomanów i chorych psychicznie, ale takiego brudasa i śmierdziela obsługiwała pierwszy raz. Rzygnęła obficie, a gdy wróciła, kazała Piotrkowi spierdalać. Wściekły młodzian, urażony zachowaniem kurwy, rzucił się na nią i chciał wziąć siłą, ale ta zaczęła wrzeszczeć. Po chwili dwóch łysych, odzianych w skóry osiłków wywlekło niedoszłego gwałciciela przed camping i tak obiło mu mordę, że przez następny miesiąc przypominała opuchniętą śliwkę. Po tej przygodzie Piotrek stwierdził stanowczo, że z kobietami nie chce mieć nic do czynienia.
- Obyście wszystkie zdechły… - warknął nienawistnie na wspomnienie tamtej pechowej wyprawy i wyszczerzył pokryte grubą warstwą żółtawego nalotu zęby.
Nawet nie kojarzył, kiedy je ostatnio mył. Spojrzał na stojącą obok umywalki szczoteczkę i sięgnął po nią drgającą dłonią. Drugą chwycił pastę i wycisnął odrobinę na praktycznie nieużywane włosie. Czując drażniący aromat mięty, wzdrygnął się z obrzydzeniem. Wyobraził sobie, że owa biała substancja to toksyczna trucizna, która wypali mu trzewia i sprawi, że skona w męczarniach.
- Jebać to – mruknął. – Miałem tylko wziąć prysznic.
Wrzucił straszliwe narzędzie tortur do kosza i rozebrał się. W głowie zaświtała mu szalona idea. Mógłby po prostu puścić wodę, usiąść na kiblu i odczekać kilkanaście minut. Początkowo ten pomysł bardzo przypadł mu do gustu, jednak po namyśle stwierdził, że tego nie zrobi. Matka jest zbyt cwana i na pewno będzie go wąchać. Gdyby odkryła oszustwo, miałby przesrane. Nie widział innego wyjścia z tej niewygodnej sytuacji, jak tylko po raz kolejny ulec jej kaprysom i wleźć pod ten zasrany natrysk. I tak też postanowił uczynić. Powoli, z wielkimi oporami wpełznął do kabiny i odkręcił kurki.
Tego co było dalej, nie pamiętał. Nie chciał pamiętać. Zepchnął spędzony na myciu się czas w najgłębsze zakamarki podświadomości. Kiedy wyszedł z łazienki, od razu pognał do pokoju. W przelocie pogroził śpiącej matce pięścią, a gdy dotarł na miejsce, zwalił się na łóżko jak kłoda i w momencie zasnął. Śnił straszny sen, o ogromnym, mydlanym potworze, chcącym pozbawić go duszy.
II
Ze snu wyrwał Piotrka dzwoniący telefon. Zaklął szpetnie i nie otwierając oczu wymacał komórkę na stojącej obok łóżka szafce.
- Jak to baba z biura obsługi, to tak piździe nawyzywam, że jej uszy zwiędną – pomyślał i wcisnął zieloną słuchawkę, prz