Koloman: Obrońca
OBROŃCA Prolog Jestem kolejnym kronikarzem, który próbuje przedstawić Wam, potomnym, historię pewnego wojownika, którego przeznaczeniem stało się odrodzenie legendy. Niedawno przedstawiłem Wam część jego historii spisanej na podstawie odnalezionej niedawno Księgi Przeznaczenia. Jednakże nie jest to koniec opisanych jego przygód. Jakiś czas temu znalazłem urywki stron tej Księgi, leżały one w najróżniejszych miejscach. Zapewne służyły za Prolog i Epilog. Pozwolę sobie zatem Wam je przedstawić. Dalej znajdziecie ciąg dalszy opowieści o Kolomanie I. Osobiście wydaje mi się, że Prolog, który teraz Wam przedstawiam powinien znajdować się przed opowiadaniem „Księga Przeznaczenia” ale to są, niestety wady, odnajdywanych po jakimś czasie dokumentów. „...I wkrótce jego losy się odwróciły. Czekała go bowiem kolejna nadzwyczajna przygoda. Koloman przejeżdżając przez kolejne państwa w poszukiwaniu pracy usłyszał, że znana osobistość w świecie - Hrabia Brandt został porwany. Ponoć posiadał jakieś ważne dokumenty lub księgę - dokładnie nikt nie wiedział - którą miał przekazać pewnemu Majowi, Majronowi. Koloman, który poznał Majrona podczas jednej z poprzednich przygód, postanowił go zawiadomić i pomóc w poszukiwaniach Hrabiego licząc na to, że znów spotka przyjaciela, będzie mógł komuś udzielić pomocy i przeżyje niesamowite chwile. I tym razem przeczucie go nie omyliło bowiem...” Tłumaczenie z: KOLOMAN: KSIĘGA PRZEZNACZENIA. Wokół walczących wojowników roztaczał się przykry widok. Gdy się rozglądali dookoła siebie brało ich obrzydzenie. Gdzie tylko spojrzeli leżały same trupy bez kończyn, bez głów. Co chwilę słychać było chrzęst łamanych kości, rozdzierające mrok nocy krzyki, które nie jednemu mroziły krew w żyłach. Nie było wojownika w armii króla, który nie byłby poplamiony krwią wroga lub jego wierzchowca. Krew lała się, płynęła nie kończącą się rzeką. Po tylu latach walki nie wiedzieli już o co ona się toczy. Byli pod rozkazami miłościwie im panującego Kolomana I, którego wszyscy kochali jak ojca, i chcieli za niego oddać życie wierząc, że w końcu zwyciężą najeźdźców. Król osobiście nimi dowodził i wszyscy słuchali rozkazów jego i jego dowódców. W dodatku sam walczył między nimi i podnosił ich na duchu. Bitwa rozpoczęta o wschodzie słońca szybko przerodziła się w rzeź mieszkańców. Prawie połowa stolicy Euve płonęła a z drugiej połowy pozostały już jedynie zgliszcza. Domostwa waliły się pozostawiając po sobie jedynie ruiny. Nie było dachu, który nie zajął się nieśmiertelnym żywiołem. Walkę obrońcom utrudniali mieszczanie uciekający ze swoich dobytków, plątali się pod kopytami koni. Wśród walczących w królewskich oddziałach znaczna liczbę stanowili najemnicy pod dowództwem znanego w całym Świecie Zapomnianym z męstwa i odwagi Propolisa. Ten wielce szanowany wojownik jako pierwszy się opamiętał. Przypomniał sobie zasłyszaną gdzieś w świecie przepowiednię starej czarownicy sprzed wielu, wielu lat, która niestety zaczęła się teraz sprawdzać ku nieszczęściu całego państwa. „Ostatni potomek celtyckich królów wkrótce oszaleje z miłości. Rozpocznie się krwawa wojna, która doprowadzi do upadku najpotężniejsze państwo Świata Zapomnianego. Lecz znajdzie się wojownik, który nawet za cenę zdrady spróbuje ocalić królestwo...”. Propolis nie pamiętał dalszego ciągu przepowiedni ale to mu wystarczyło aby wziąć to do siebie. Tak bardzo się nią przejął, że uwierzył iż to on jest oczekiwanym wybawcą. Teraz postanowił działać. Cofnął się na tyły oddziałów króla, a za jego przykładem poszli wszyscy najemnicy i zaatakował. - Wybić te psy! Co do jednego! – Dał się słyszeć upiorny głos Propolisa. Euveńczycy zostali kompletnie zaskoczeni. Nad Kolomanem, który nigdy nie ujawniał swoich prawdziwych uczuć, złość wzięła górę i krzyknął pełen wzburzenia: - Zdrada! W porównaniu z tym co się teraz rozpoczęło, niszczenie miasta było niczym. Wojownicy króla zostali wzięci w dwa ognie. Byli w mniejszo