Sekret Alicji cz-3
- W takim razie, co mu odpowiedziałeś?
- Być może – odparłem krótko. Uśmiechnął się do mnie; faktyczne ma ładny uśmiech.
- Co było dalej?
- Najpierw przeprosił, że odwiózł mnie do szpitala. Ale chcąc żyć w zgodzie z własnym sumieniem, było to konieczne – powiedział, chcąc się usprawiedliwić. Przyznałem nu całkowitą rację i uścisnąłem podaną dłoń. Potem prowadziliśmy ożywioną rozmowę, między innymi o tobie, mamo.
- Domyślam się – pokiwała głową.
Zmarszczył czoło i chwilę popatrzył w oczy matki.
- Wiesz, mamo. Ty naprawdę, byłaś niepoprawną Alicją. Gdybyś wtedy go słuchała, to byś wiedziała o nim wszystko. Widząc zaskoczenie jej oczach – mówił dalej: - Na początku przedstawił się tobie pełnym nazwiskiem, które jest w Polsce dość popularne. Nieco później, powiedział gdzie pracuje…
- Widocznie mnie, to nie interesowało – weszła mu w słowo.
- Zbytnio mnie to nie dziwi, bo myślami byłaś przy innym. Zapomniałem, jak mu tam było?
- To już przeszłość – mruknęła od niechcenie. – Nie zapytałeś, czy jest żonaty? Albo ile ma dzieci? – spytała, żeby odwrócić temat rozmowy.
- Nie, nie spytałem. Sam mi powiedział. Przedwczoraj ukończył pięćdziesiąt dwa lata. Jest dwukrotnie rozwiedziony i nie ma dzieci.
- Ładnie sobie poczynał, skoro dwie żony zaliczył. Powiedz mi jeszcze, jak będziesz się do niego zwracał?