Love in the saddle 18
Rozdział 18
Najgorszy mój koszmar part IV
„ Powinniśmy żałować naszych błędów i się na nich uczyć, ale w żadnym razie nie zabierać ich ze sobą w przyszłość.” - Lucy Maud Montgomery
Maggie M.
James zakończył szybko naszą rozmowę. Po jego głosie , gdy ze mną rozmawiał mogłam spokojnie wywnioskować, że nadal ma do mnie ogromny żal za krzywdy jakie mu zafundowałam. Ja sobie wybaczyłam zmieniłam się. Tylko nie wiedziałam jednego, czy James mi wybaczy. Tego najbardziej się obawiałam.- z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Zerknęłam na ekran i przeraziłam się, ponieważ dzwoniła Camilla Whiteman.
Co ja jej miałam do cholery powiedzieć, co?
Jeśli jej powiem, że jednak nie wykonałam poleconego mi zadania, to pewnie mnie zabije?
Albo naśle na mnie swoich groźnych typków?
Boże co ja mam zrobić?
Wzięłam kilka głębokich wdechów na uspokojenie i usiadłam na taborecie przy wyspie kuchennej. Odebrałam.
- Witaj, Camillo- zwróciłam się do niej przyjaźnie.
- Ta suka gryzie już piach- warknęła wściekle do słuchawki.
- Nie !! Nie zabiłam jej.- rzekła zgodnie z prawdą.
- Kurwa!!! Ty sobie ze mnie jaja robisz, ćpunko.- krzyknęła bardzo wkurzona.
Do moich oczu napłynęły łzy.
- Nie mogłam jej zabić.- powiedziałam drżącym głosem. – Nie jestem już tą osobą co kiedy. To jest już za mną.- dodałam.
Z nerwów zagryzłam dolną wargę.
- Kurwa mać, Maggie nie po to poszłyśmy na układ, który, ty koncertowo spierdoliłaś, bo nagle odezwały się w tobie resztki człowieczeństwa i empatii. Kurwa. Miałaś jej poderżnąć gardło, a potem szpetnie pociąć twarz, a gościowi w bić nóż w serce. Miałaś to załatwić szybko i po cichu. Oczywiście bez świadków, a ty….- Camilla wrzeszczała na mnie, a ja nie mogłam wydusić z siebie słowa.
Tak to była prawda, taki był jej plan zemsty, a ja dodatkowo chciałam też coś na tym ugrać, ale gdy zobaczyłam, Jamesa i Ines razem, szczęśliwie zakochanych to po prostu nie mogła. Wiedziałam ,że wtedy tam w zaułku, musiałam po prostu odegrać pozory.
- Camilla, ja naprawdę nie mogłam tego zrobić, uwierz mi.- łkałam w słuchawkę.
- Nie rycz mi tu, spierdoliłaś sprawę. Teraz sama będę musiała to załatwić, jeśli ty tego nie potrafiłaś, ćpunko.- znów krzyknęła .
Boże co ona zamierza zrobić. Chyba nie chce ich osobiście zabić . Jezu, muszę jak najszybciej spotkać się z Jamesem i go ostrzec. Camilla jest niebezpieczna i nieobliczalna. Ona naprawdę chce się na nich zemścić za śmierć swojego brata.
- A z Tobą policzę się następnym razem, suko warknęła wściekle do słuchawki swoją groźbę do mnie. A następnie rozłączyła się.
Drżącą ręką odłożyłam telefon na blat, a następnie oparłam głowę przedramionach i rozpłakałam się, ponieważ emocje opadły. Nie dość , że mi groziła i wściekła się okropnie za to, że nie wykonałam jej zlecenia. Nie wiem jak długo płakałam, dopiero kojący dotyk dłoni Igora na moich plecach , przywrócił mnie do rzeczywistości.
Spojrzałam na niego, nie przejmowałam się tym , że moja twarz jest zalana łzami i lekko spuchnięta.
- Hej, mała . Co się dzieje?- zapytał mnie spokojnym głosem z nutką troski.
Posłałam mu lekki uśmiech.
On też się do mnie uśmiechnął, że aż pokazały mu się dołeczki w policzkach. Wyglądał tak uroczo i słodko zarazem. Naprawdę był przystojnym facetem, dobrze zbudowanym.
- Potrzebuję , chwili ,ok.- zwróciła się do niego, a on chwycił mnie za dłoń i splótł nasze palce.- Zaraz ci wszystko opowiem, dobrze.- dodałam i zeszła z taboretu. Igor nadal trzymał mnie za rękę i poszedł w moje ślady. Wróciliśmy do salonu, usiedliśmy na kanapie i opatuliliśmy się kocem, który leżał na oparciu. Igor mnie przytulił , a ja oparłam mu głowie na ramieniu.
Przede wszystkim chciałam się dowiedzieć od Igora, czy traktuje mnie poważnie, czy to tylko zwykłe bzykanko, za kasę. A może on nie gustu w takich dziewczynach jak ja.