Nomen Omen

Ocena: 4.59 (39 głosów)
Inne wydania:

Salomea Przygoda ucieka od zwariowanej rodziny, chcąc rozpocząć samodzielne życie. Gdy okazuje się, że jej stancja przypomina posiadłość z filmów grozy klasy B, prowadzona jest przez trzy siostry w dość podeszłym wieku i papugę, a w telefonie słychać głosy, Salka zaczyna zastanawiać się, czy to aby na pewno był dobry pomysł. Pojawienie się młodszego brata jedynie komplikuje i tak niełatwą już sytuację - zwłaszcza, gdy pewnego dnia próbuje utopić siostrę w Odrze...

Informacje dodatkowe o Nomen Omen:

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2014-02-05
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: 9788328008373
Liczba stron: 420

więcej

Kup książkę Nomen Omen

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nomen Omen - opinie o książce

Avatar użytkownika - Mocarz
Mocarz
Przeczytane:2023-07-02,

Salomea Klementyna Przygoda ma dość swoich rodziców i brata, więc postanawia spakować manatki i wybyć z rodzinnego domu na stancję do Wrocławia. Mieszkanie znajduje u sióstr Bolesnych – Matyldy i Jagi, pracę w uniwersyteckim sklepie i wreszcie może odetchnąć. Sielanka nie trwa długo, bo w domu w telefonie słychać dziwne głosy, żadne radio nie odbiera sygnału, siostry różnią się jak ogień i woda, a na dodatek do Wrocławia przyjeżdża Adam Przygoda, zwany Niedasiem, czyli brat Salomei. Jakby tego było mało, to w mieście grasuje morderca, który za cel obrał sobie długowłose, drobne blondynki – i pewnie nie byłby to problem, gdyby nie fakt, że rzeczony kryminalista wygląda zupełnie jak młody Przygoda, więc Salka rusza na ratunek bratu... A to ujawni, że nic nie jest takie proste, jak się wydaje, szczególnie w rodzinie Przygodów.

Pod płaszczykiem lekkiej i przyjemnej lektury Marta Kisiel opowiada historię rodzinną, która porusza do głębi. Snuje opowieść o ciężkich latach wojny i tych po niej, kiedy to Breslau stało się znanym nam dzisiaj Wrocławiem. O tym, do czego potrafi posunąć się człowiek, by zemścić się za śmierć dziecka. I jak bardzo historia potrafi poplątać ludzkie losy i wywołać w duszy wielką traumę. Dla sióstr Bolesnych, które żyły w trakcie wojny w mieście, to co zrobili z nim hitlerowcy, a po wyzwoleniu Polacy, jest ogromną raną w sercu – każdy, kto przejmował Wrocław, odmieniał go i dewastował w imię wyższych idei. Daje to czytelnikowi do myślenia i obala teorię, że świat, który nas otacza, może być i jest czarno-biały.

Link do opinii

No czasami nie ma wyboru i trzeba uciekać i jakoś żyć dalej. Zgodzicie się? Pewnie wszystko zależy od sytuacji i możliwości danej osoby. Ale gdy dom jest nieprzychylnym miejscem, a mała miejscowość wie wszystko o wszystkich i postanawia dokładnie każdą, nawet najbardziej intymną, sprawę omówić, to marzy się o tym, żeby tylko się spakować, wyprowadzić i zacząć żyć na nowo w jakimś miłym miejscu, gdzie nikogo nie obchodzi kto, kim jest, czyli do dużego miasta – tak w dużym uproszczeniu.

Właśnie w takiej sytuacji znalazła się Salka. Jej matka jest osobą bardzo otwartą, która uwielbia omawiać sprawy swojej córki z innymi osobami – w szczególności te erotyczne sprawy. Młodszy brat ma robić doktorat na uczelni we Wrocławiu, a przynajmniej tak mówią plotki ojca, bo jakoś sama Salka w żaden sposób nie może w to uwierzyć. Tym bardziej że ona sama nie poszła na studia. Dziewczyna ma już tego wszystkiego dość i przy pierwszej okazji wyprowadza się z domu do Wrocławia, by tam móc choć na chwilę odpocząć od przytłaczającej rodziny oraz zacząć żyć według swoich zasad. Lecz początki potrafią być trudne. Czy Salka sobie poradzi? U kogo wynajmie pokój? I jakie przygody przyniesie jej życie?

Z tą książką mam tak wiele anegdot, że aż ciężko wybrać coś na dobry początek. Jednak zacznę od przyczyny, dlaczego zdecydowałam się właśnie z nią zapoznać – Marta Kisiel. Dotychczas nie miałam przyjemności zapoznać się z twórczością pisarki, a słyszałam o niej dużo pozytywnych opinii, w szczególności o jej fenomenalnym poczuciu humoru. Chciałam osobiście to sprawdzić. Szkoda tylko, że nie zauważyłam, że "Nomen Omen" to już drugi tom "Cyklu wrocławskiego". Jakkolwiek się staram, to nie jest mi dane czytać tomy serii w odpowiedniej kolejności... Też na odbiór tej powieści na pewno wpływał fakt, że słuchałam ją w audiobooku i jest to mój pierwszy w całości przesłuchany właśnie audiobook.

Do gustu przypadła mi koncepcja na całą powieść, ponieważ wyróżniła się ona niesztampowością. Dotychczas nie miałam okazji spotkać się z czymś tak niekonwencjonalnym. Tym bardziej że "Nomen Omen" powoli odkrywa swoje karty, by dopiero z czasem i to w dość powolnym tempie ukazywać niezwykłość historii. To ciekawy zabieg, który według mnie osiąga wyznaczony cel – zainteresować czytelnika. Wykorzystuje stare, dobrze znane czytelnikom motywy, ale robi to w sposób odmienny od tego, z czym zwykle się spotykamy, co pod względem pomysłu robi duże wrażenie.

Co sądzę o stylu? W końcu to zapowiedź czegoś wspaniałego w tym aspekcie mnie przyciągnęło do książki. Ewidentnie jest mocno dowcipny i pisarka w żaden sposób się nie ograniczała, co dodawało odpowiedniej pikanterii całej historii. Dzięki temu była też łatwa i przyjemna w odbiorze, choć momentami zbyt infantylna. We wspaniały sposób były opisane wydarzenia z dawnych czasów. Jedyną wadą pod względem stylu było niedopracowanie, ponieważ momentami miałam wrażenie, że niektóre wątki przedwcześnie się kończyły lub całkowicie urywały, co przecież nie jest pożądane.

Historia jest tak, jak wspomniałam na początku, wolnopłynąca, by dopiero z czasem zaskakiwać niesamowitymi zwrotami akcji i... ponownie być powolna. We współczesność wplatane są opisy historyczne dotyczące Breslau, czyli ówczesnego Wrocławia. Ten wątek wyjątkowo mi się spodobał, ponieważ mam wrażenie, że w ogóle w Polsce się o tym nie mówi, a przecież Wrocław obecnie to nasze miasto i w jakieś części też nasza historia. Powracając do fabuły, to wielką wadą, która niestety bardzo intensywnie zniechęcała mnie do całości, był mocno zamknięty świat. I nie mam tutaj na myśli faktu, że autorka sama go zamknęła, ale cały czas wkradało mi się podczas czytania poczucie, że w powieści jest dość klaustrofobicznie.

Bohaterowie też zawodzą, gdyż wydają się wyraziści i charyzmatyczni, ale tak naprawdę to są wykreowani wyłącznie pobieżnie, a główną rolę odkrywają pojedyncze, mocno wyolbrzymione cechy. Brakowało mi głębi ich osobowości. I przede wszystkim nie polubiłam Salomei... To nawet za mało powiedziane, bo mnie po prostu cały czas, dosłownie cały czas irytowała. Wydawała mi się niepotrzebnie przedramatyzowana i przez to ciężko było mi dostrzec jakiekolwiek inne jej cechy. Jednak żeby nie było zbyt dużo narzekania, to doceniam postać Matyldy, która dla mnie była jedynym wielowymiarowym bohaterem. Niosła ze sobą tajemniczość i nieuchwytność, co fascynowało.

Tematycznie "Nomen Omen" niesie ze sobą przesłanie, że nie można kierować życiem innych osób. W fenomenalny sposób ukazuje efekt motyla i uświadamia, że nasze nawet najmniejsze poczynania mogą pociągnąć za sobą wiele często nieświadomych dla nas konsekwencji. Na większość nie mamy wpływu, ale są decyzje, które trzeba dobrze przemyśleć, nie dać się impulsowi i emocjom. Inaczej wiele osób może zapłacić za nasze błędy.

Jak czytacie sami, "Nomen Omen" nie wywołał we mnie nadmiernego zachwytu. Zauważyłam wiele wad, które z trudnością akceptowałam i w większości moje oczekiwania nie zostały spełnione. Choć możliwe, że to efekt właśnie zbyt wygórowanych oczekiwań. Niemniej na pewno zapoznam się z pierwszym tomem "Cyklu wrocławskiego" i dam jeszcze jedną szansę pisarce.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2020-08-09,

"Nomen Omen" Marta Kisiel to drugi tom z "Cyklu wrocławskiego". Powieść należy do fantastyki i no cóż opowiada o historii Salomei Przygody, która uciekła od zwariowane rodziny i chce rozpocząć samodzielne życie. W każdym razie w miejscu do którego się przeprowadziła dzieją się ciekawe rzeczy. W telefonie slycjsc głosy. A dom prowadzony jest przez siostry w podeszłym wieku które są identyczne A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze papuga Salka zaczyna się zastanawiać czy to aby na pewno był dobry pomysł. Na domiar złego pojawienie się jej młodszego brata komplikuje nieco sytuację.
Cóż w każdym razie książka pomimo tego że jest dobrze napisana to jest też trochę lekko zwariowana. Zdecydowanie nie przywykłam do takiej fantastyki być może ma to związek z tym że rzadko czytam coś napisanego ręką polskiego autora.
Ale pomimo wszystkich wariactw książka nie jest zła i być może większości się spodoba.
Cóż przede mną został jeszcze ostatni tom.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
Uleczkaa38
Przeczytane:2020-03-08,

  Są rzeczy na tym świecie, które nawet filozofom się nie śniły..., aczkolwiek autorom literatury fantasy, już jak najbardziej tak! Za doskonały przykład niechaj posłuży porywająca twórczość pani Mart Kisiel, której to każda kolejna książka nie tylko nas sobą oczarowuje, zaskakuje i intryguje, ale także i zapewnia wspaniałą zabawę z pogranicza komedii i grozy. Nie inaczej ma się rzecz z powieścią "Nomen Omen", której to nowe wydanie ukazało właśnie nakładem wydawnictwa Uroboros!

 Na wstępnie warto zaznaczyć, iż tytuł ten stanowi sobą drugą część "Cyklu wrocławskiego", aczkolwiek można traktować go jako odrębną opowieść, która nie wymaga od nas znajomości pierwszej części. I tak oto główną bohaterką tej historii jest Salomea Przygoda - nie najmłodsza już panna na wydaniu, która pewnego dnia ucieka spod rodzicielskiej kurateli, przeprowadzając się do wynajętego pokoju w pewnej starej, wrocławskiej willi. Willi, która kryje wiele tajemnic i którą zamieszkują niej mniej tajemnicze starsze panie - siostry Bolesne. Co więcej, sytuację komplikuje także pojawienie się w domu młodszego brata Salki - Niedasia, który również wynajmuje u właścicielek stancję. Jak by tego było mało, w mieście dochodzi do serii napaści na młode kobiety, o które to zostaje posądzony nie kto inny, jak ów brat Salomei...

 Fantastyczna komedia ze szczyptą grozy - tak oto przedstawia się niniejsze dzieło Marty Kisiel, oferujące nam sobą niezwykle intrygującą historią o demonach przeszłości, które po latach powracają do świata żywych. Dowcipów, żartów i przezabawnych scen oraz komediowych dialogów uświadczymy tu co nie miara, dzięki czemu też i nie jest możliwym przejść obok tej lektury z poważną miną. Nie zabrakło tu również najprawdziwszej magii, spotkań z przerażającym złem i dramatycznych podróży w czasie do wojennej, wrocławskiej rzeczywistości. Ba, na deser mamy zaś kilka wątków natury obyczajowo-romantycznej, co dopełnia pozytywnego wrażenia względem odbioru całości tej książki.

 Fabułę opowieści wypełniają kolejne sceny z udziałem Salomei, która musi zmierzyć się tyleż z przeprowadzką do Wrocławia, kolejnymi perypetiami z nieodpowiedzialnym młodszym bratem, jak i też sprawą napaści na kobiety, która okaże się wiązać z jej rodziną i wydarzeniami sprzed 70 lat. Jest ciekawie, niezwykle dynamiczne, jak i przezabawnie, gdyż de facto każda kolejna strona funduje nam kolejne podkłady żartów i komediowych scen, łagodząc tym samym ten nieco bardziej mroczny wymiar tej relacji. Z rozdziału na rozdział wzrasta też napięcie opowieści, którą wieńczy bardzo widowiskowy finał z wielką przygodą w tle. I dlatego też można powiedzieć, że ponad 330 stron tej książki, ma nam sobą do zaoferowania naprawdę wiele dobrego!

 Nie sposób nie wyrazić zachwytu nad kreacjami bohaterów tej opowieści - z pechową, wrażliwą i przezabawną Salomeą, na czele..., ale też i postaciami z drugiego planu, by wspomnieć choćby o równie zabawnym, nieodpowiedzialnym i traktującym życie z ironią - Niedasiu, pewnej charakternej i walecznej, aczkolwiek filigranowej blondynce o imieniu Basia, oczytanym, poważnym i czarującym docencie Bartku, czy też wreszcie siostrach Bolesnych, które są tyleż tajemnicze, co i trudne w codziennym obyciu. To bardzo interesujące, nietuzinkowe i budzące nasze silne emocje, postacie, wobec których to nie można nie poczuć sympatii - większej, lub mniejszej, ale jednak zawsze.

 Jak wskazuje sama nazwa tego powieściowego cyklu, książka ta stanowi sobą również barwną relację o Wrocławiu - tak tym nam współczesnym, jak i z okresu II wojny światowej. Z jednej strony mamy możliwość poznania architektury, ważnych miejsc i klimatu tego miasta, z drugiej zaś okrywamy jego tragiczną historię ostatnich dni wojny, gdy to największymi ofiarami sowieckiego oblężenia stali się cywilni mieszkańcy - w głównej mierze ludność niemiecka. Myślę, że to niezwykle ważny element tej opowieści, który w jakimś sensie oddaje sobą hołd ofiarom tamtych czasów, ale też i uświadamia nas o tym, że to pięknie miasto było niegdyś niemieckim, o czym dziś chyba nazbyt często zapominamy...

Spotkanie z powieścią "Nomen Omen", gwarantuje nam sobą znakomitą zabawę, wspaniałą rozrywkę i wielkie emocje - ze śmiechem, ale też i chwilami nostalgii, na czele. To świetnie napisana, bardzo dobrze skonstruowana i potrafiąca nas sobą porwać od pierwszych stron, pozycja. Bardzo ważnym argumentem przemawiającym za sięgnięciem po ten tytuł jest także to, że możemy traktować ją jako osobną pozycję, w której to fabule odnajdziemy się bez najmniejszego problemu.

 Jeśli jesteście wielkimi fanami twórczości Marty Kisiel - nie muszę was zachęcać do sięgnięcia po "Nomen omen", gdyż i tak już to zrobiliście, bądź wkrótce zrobicie. Jeśli jednak dotąd nie poznaliśmy dzieł tej wspaniałej autorki, to zmiana tego stanu rzeczy od spotkania z tą oto powieścią, będzie bardzo dobrym pomysłem. To świetna, zabawna, niezwykle klimatyczna i do tego bardzo fantastyczna historia, która bawi nas sobą bez reszty. Polecam - naprawdę warto!

Link do opinii

Marta Kisiel, rocznik 1982 – pisarka i tłumaczka, z wykształcenia polonistka. Debiutowała w 2006 roku na łamach internetowego magazynu Fahrenheit opowiadaniem Rozmowa dyskwalifikacyjna. Na swoim koncie ma ukochany przez czytelników cykl Dożywocie. Nomen omen została nominowana do Nagrody im. Janusza A. Zajdla.


Nomen omen to moje drugie spotkanie z twórczością Marty Kisiel. Książką tą utwierdziłam się w przekonaniu, że muszę przeczytać wszystkie wydane do tej pory pozycje, które wyszły spod jej pióra. Naprawdę świetnie się bawiłam i odpoczęłam od poważniejszych tematów.
Salomea Przygoda ucieka od zwariowanej rodziny, chcąc rozpocząć samodzielne życie. Gdy okazuje się, że jej stancja przypomina posiadłość z filmów grozy klasy B, prowadzona jest przez siostry w dość podeszłym wieku i papugę, a w telefonie słychać głosy, Salka zaczyna zastanawiać się, czy to aby na pewno był dobry pomysł. Pojawienie się młodszego brata jedynie komplikuje i tak niełatwą już sytuację – zwłaszcza, gdy pewnego dnia próbuje utopić siostrę w Odrze...


Nomen omen to tygiel gatunkowy, w którym wymieszane są różne gatunki literackie. Czego tutaj nie ma. Fantastyka, obyczajówka, wątki kryminalne, groza, a nawet trochę przewodnika po Wrocławiu (tym obecnym i tym przeszłym). Wszystko to razem wzięte i wymieszane tworzy mieszankę iście wybuchową. Zaciekawieni? To dobrze, bo dopiero się rozkręcam.


Bohaterowie książki są po prostu cudowni (nie napiszę, że do schrupania bo, a) nie są małymi dziećmi i b) nie chcę uchodzić za kanibala). Salomea (Salka tudzież Komnata) Przygoda jest główną bohaterką powieści - dwudziestopięcioletnia kobieta słusznego wzrostu o bladej cerze, rudych włosach i bujnym biuście. Brat Salki, Adam Joachim – po co mu takie imiona, skoro i tak wszyscy mówią na niego Niedaś? Bardzo tajemnicze siostry Bolesne, które wiek średni mają dawno za sobą, a do tego są trojaczkami: Matylda, Jadwiga, Mila. Pojawia się też filolog Bartek i „miniaturowa” właścicielka blond warkocza Basia, a także rodzice Salki i Niedasia, Paweł i Kalina. Jest jeszcze jeden bohater, niemniej ważny, a czasami nawet najważniejszy, Roy Keane, wspaniały całkowicie nielatający ale za to gadający papug. Bohaterowie to prawdziwe bogactwo osobowości i charakterów, ciekawie zbudowanych.


Nomen omen tchnie historią Wrocławia (a raczej powinnam napisać Breslau) na krótko przed wyzwoleniem. Ale nie jest książką historyczną tylko rozrywkową i właśnie rozrywkę powinna dostarczać. I dostarcza w dużych ilościach. Lecz nie tylko wprawia w dobry nastrój, bo Marta Kisiel zafundowała nam również trochę grozy: często niezrozumiałe głosy w telefonie (i nie tylko), morderstwo oraz całkiem nieżywego choć chodzącego pradziadka, którego należy szybko i definitywnie wmartwychpołożyć.


Powieść Marty Kisiel to naprawdę świetnie napisana historia i nawet wiszący i trzęsący się glut mi nie przeszkadzał i nie zakłócił odbioru. Lekko napisana, bardzo przyjemnym i przystępnym językiem, z więcej niż szczyptą dobrego humoru. Zostałam wciągnięta, a może pochłonięta, od pierwszych stron i przeczytałam w tempie iście ekspresowym.


Liczni wielbiciele twórczości Marty Kisiel na pewno sięgną (albo już to zrobili) po tę książkę i sądzę, że będą zadowoleni w równej mierze, co ja. Jeżeli nie zdążyliście poznać książek polskiej ałtorki*, to może nadszedł czas, aby spróbować. Mnie przekonują i dalej chcę poznawać. A Nomen omen szczerze wam polecam.

Link do opinii

Przedwojenna wrocławska willa, a w niej trzy identyczne staruszki. 85-letnie siostry Bolesne mieszkają z Royem Keane'em - barwną papugą ze słabością do śmietankowych wafelków i Warcrafta. Wszyscy w okolicy uważają je za czarownice, nic więc dziwnego, że omijają ich dom z daleka. Kiedy na Lipową pięć trafia Salomea Przygoda, a w ślad za nią także Niedaś, nuda to ostatnie, co może im grozić.

25-letnia Salka ma już dość życia ze swoją pokręconą rodziną. Matka w kółko gada o uwalnianiu "rozbuchanego erotyzmu" córki, a ojciec jest tak zafascynowany wiekiem XIX, że teraźniejszość niewiele go interesuje. Oboje niezmiennie zachwycają się swoim synem, fajtłapowatym Niedasiem. Choć trybiki w jego mózgu zdają się pracować w zwolnionym tempie, oni uparcie wierzą w jego geniusz i czekają z utęsknieniem, aż zrobi doktorat. Młoda kobieta postanawia więc spakować się i wyjechać do Wrocławia. Wynajmuje pokój na Lipowej, u sióstr Bolesnych. Jej spokój nie trwa jednak długo. W radiu i przedpotopowym telefonie słychać dziwne głosy, a właścicielki przyjmują tajemniczych gości. Niespodziewanie pojawia się tam również Niedaś, a gdy próbuje utopić Salkę w Odrze, okazuje się, że to dopiero początek kłopotów.

Duża, dość niezgrabna Salka, którą bezustannie prześladuje pech, z miejsca zdobyła moją sympatię. Powierzenie roli głównej bohaterki postaci dalekiej od ideału było strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu zabawnych sytuacji nie brakowało, a przy tym w każdej chwili mogło się wydarzyć coś niespodziewanego. Trochę dłużej zajęło mi przekonanie się do Niedasia, ale rozśmieszył mnie tak wiele razy, że na koniec aż żal mi było odkładać książkę i żegnać się z tą postacią. Tajemnicze siostry Bolesne zapamiętam na długo, a samo wspomnienie papugi krzyczącej "killnij gada!" wywołuje szeroki uśmiech na mojej twarzy.

Wszechobecny humor, ujawniający się chyba na każdej stronie tej powieści, jak zwykle mnie urzekł. Śledząc perypetie Salki, co chwila wybuchałam śmiechem. Bawiły mnie jej pechowe przygody, nietypowe teksty Niedasia i okrzyki Roya Keane'a. Podobały mi się także pełne emocji sceny gry w Warcrafta, choć do tej pory nie mam pojęcia, co oznaczała większość pojawiających się wówczas określeń. Marta Kisiel to dla mnie mistrzyni w operowaniu humorem. Nawet sytuacje, które w zwykłych okolicznościach mroziłyby krew w żyłach, potrafi przedstawić tak, że nie mam innego wyboru, jak tylko zwijać się ze śmiechu.

Ogromnie spodobała mi się również okładka tego wydania. Te wijące się czerwienie kontrastujące z bladą twarzą przyciągają wzrok i intrygują. Uroku powieści dodają również ilustracje, które kryją się wewnątrz książki. Czarno-białe, ale niezwykle klimatyczne. Na końcu znajdziemy nawet mapki Wrocławia z zaznaczeniem wszystkich istotnych dla rozwoju akcji miejsc.

"Nomen Omen" to moje kolejne spotkanie z twórczością Marty Kisiel i z pewnością nie będzie ostatnim. Poczucie humoru autorki, które przebija się w każdej opisanej sytuacji i każdym dialogu, sprawia, że czytając jej książki, nie sposób powstrzymać się od śmiechu. Gdy dodamy do tego jeszcze interesującą fabułę, odrobinę magii i całą gamę wyjątkowych bohaterów, dostajemy porcję świetnej rozrywki, od której nie można się oderwać. Jeśli więc "Nomen Omen" nie trafił jeszcze w Wasze ręce, koniecznie naprawcie ten błąd!

Link do opinii
Avatar użytkownika - merikotka
merikotka
Przeczytane:2017-06-29, Ocena: 5, Przeczytałam, książki 2017,
Salomea Przygoda zawsze czuła się w swojej rodzinie jak piąte koło u wozu. Wyprowadziła się więc do Wrocławia, chcąc rozpocząć nowe, lepsze życie, jednak los stawia na jej drodze ludzi, którzy wydają się być jeszcze dziwniejsi niż jej rodzina, od której pragnęła uciec, zresztą nie tylko ludzi... Książka świetna, jak zresztą wszystkie tej autorki, z dużym dodatkiem czarnego humoru, a hasło: "Killnij gada osikanym kołkiem" na zawsze zostanie w mej pamięci. Czekam na następne książki Marty Kisiel.
Link do opinii
Avatar użytkownika - violabu
violabu
Przeczytane:2016-02-21, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek - 2016 ,
W "Nomen Omen" jest i strasznie, i wesoło, i poważnie. Fabuła opiera się głównie na gonitwie za lekko żywym nieboszczykiem. Uwielbiam humor Marty Kisiel w stylu pani Chmielewskiej, jednak fabuła nie w każdym momencie była intrygująca czy ciekawa.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Aga25
Aga25
Przeczytane:2015-12-16, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki w 2015 roku,
Z niektórymi książkami bywa tak, że muszą swoje odleżeć zanim po nie sięgniemy. Później sami sobie zadajemy pytanie, dlaczego tak długo zwlekaliśmy z zapoznaniem się z treścią? Bo nagle okazuje się, że tytuł, który udawał się w zapomnienie wcale, ale to wcale na to nie zasłużył. W moim przypadku bardzo często tak właśnie się zdarza, czy i Nomen Omen mogę zaliczyć do niesłusznie "oddelegowanych" na później? Trudno jest być kobietą, jeszcze trudniej kiedy ma się na imię Salomea, jest córką kobiety, która ma dziwne upodobania do zagłębiania wiedzy w rożnych "Sferach życiowych", interesuje potencjalnymi życiem seksualnym Salki, skrupulatnie doradzając jaki powinien być odpowiedni kochanej... Tak, matka 25 letniej już kobiety jawi się dosyć ekscentrycznie, co się tyczy rodzeństwa, a dokładniej mówiąc jedynego brata. Wcale nie jest lepiej. Ten jest samym utrapieniem. Dlatego Salka w przypływie desperacji decyduje się opuścić rodzinne mieszkanko i zamieszkać w wynajętym pokoiku. Wydawać by się mogło, że stancja jest bardzo dobrym rozwiązaniem na początek próby usamodzielnienia, faktycznie tak mogłoby być... gdyby Salomea została uprzedzona gdzie dokładnie i przede wszystkim u KOGO zamieszka. Trzy starsze siostry, w pakiecie papuga. Dokładniej mówiąc papug o bardzo wymyślnym imieniu no i charakterku. Oczywiście. Dom, uściślając starutka willa, jawiąca się rodem z horroru. Nawiedzone siostry i dziwni mieszkańcy w pakiecie. To znaczy, głosy odwiedzających. Tak. Salka trafiła pod bardzo oryginalny adres. Jednak mając w pamięci matkę oraz braciszka. Wie jedno, nic już jej nie jest w stanie zadziwić, czy aby na pewno? Żyje sobie nasza bohaterka, otrzymuje nawet pracę i wszystko zdaje się układać prawie normalnie, do momentu gdy zupełnie niespodziewanie pewnego dnia zastaje w swym wynajętym pokoiku... Niedasia! Ukochanego braciszka, który musiał zwalić się jej na głowę, niekoniecznie wiedziony tęsknotą, a problemami. Bycie studentem jak każdy wie nie należy do łatwych, zwłaszcza kiedy się jest tak oryginalnym egzemplarzem, który reprezentuje właśnie Niedaś. Kiedy strapionej siostrze wydaje się, że gorzej być nie może, trzy szalone kobieciny, papug i ten okropny członek rodziny na głowie okazuje się, że... Właśnie znienawidzony, ale bądź co bądź braciszek, więzy krwi i te sprawy, napotkany wieczorową porą zamiast kulturalnie się przywitać łapie dziewczynę i... wrzuca do Odry. Dlaczego? Co było powodem ataku i jaki będzie finał zaistniałych zdarzeń? Dawno temu zapragnęłam przeczytać właśnie ten tytuł. Nie wiem dlaczego, ale okładka tak bardzo mnie przyciągała, że po prostu pragnęłam całą sobą. I tak dzięki wymiance, która miała miejsce chyba jeszcze latem tego roku, zdobyłam swój własny, śliczny egzemplarz Nomen Omen Marty Kisiel . Radość niesłychana i tak dalej. Jednak jak to ze mną bywa, książka musiała nabrać mocy i swoje odleżeć. W końcu nadeszła TA chwila i zasiadłam do lektury. Było dosłownie tak jak sobie wyobrażałam. Humor, ironia, zagadka a nawet chwilami upiornie. Czyli taka mieszanka, którą bardzo lubię. Pomysł na samą fabułę naprawdę trafiony, niby wydaje się, że nic nadzwyczajnego, a tutaj proszę co następna strona i kolejne znaki zapytania. Będę szczera, bardzo mnie ciekawiły siostry Bolesne, oraz to czym się parały. Całość była owiana tajemniczością, co w zderzeniu z grami komputerowymi wyglądało naprawdę zabawnie. Do chwili nieszczęsnego wypadku Salki z udziałem Niedasia. W tym miejscu zaczyna się robić momentami dosyć upiornie... Co do samych sióstr. Zastanawiałam się, którą polubiłam najbardziej, szaloną czy bardziej poważną. Obie miały cięty język, celne spostrzeżenia i coś takiego za co lubi starsze panie. No i jeszcze ten papug. Skład nietuzinkowy. Bardzo miło spędziłam czas w towarzystwie Nomen Omen, naczytałam się sporo dobrego na temat tej książki i ku mojej wielkiej radości nie zwiodłam się. Bardzo miła niespodzianka. Słyszałam, że Dożywocie jest jeszcze lepsze... cóż, pozostaje mi jak najszybciej się zaopatrzyć. Szczerze polecam tą publikacje, nikt nie powinien poczuć się rozczarowany, jest sporo humoru, mieszanki historii dawnego Wrocławia. A wszystko okraszone dreszczykiem niepewności i strachu...
Link do opinii
Avatar użytkownika - KasiaiDaniel
KasiaiDaniel
Przeczytane:2015-11-28, Ocena: 5, Przeczytałem, 2015, @Blog, Gorąco Polecam...., Posiadam, Ulubione,
To już drugie moje spotkanie z twórczością Marty Kisiel-Małeckiej. I po raz kolejny jest to spotkanie bardzo udane. W książce wyczuwa się specyficzny klimat i humor ałtorki, chociaż książka zdecydowanie różni się od "Dożywocia". Tym razem główną bohaterką jest 25-letnia Salomea Przygoda, która przenosi się do Wrocławia, gdzie wynajmuję kąt w bardzo dziwnym miejscu, którego wszyscy się bardzo obawiają. Z biegiem wydarzeń dowiadujemy skąd się biorą owe obawy, ale ja ich nie zdradzę. Oprócz Salki w powieści występuje jej brat Niedaś, bardzo dziwne właścicielki domu, w którym Salka się zatrzymuje oraz nowo poznane przez rodzeństwo osoby. Mimo, że Salka jest główną bohaterką cała historia opiera się na tym co przypadkiem zrobił Niedaś. To wydarzenie pozwoli nam historię właścicielek domu z okresu wojny oraz po wojnie. Dzięki temu dowiadujemy kim one są, ale tego także Wam nie powiem. Historia jest bardzo klimatyczna, nie tak wesoła jak wspomniane Dożywocie, jednak nie pozbawiona elementów humorystycznych, jak umieszczenie w nerkach pewnego dresa metra dębiny. Takich smaczków jest oczywiście więcej, ale nie jestem w stanie przytoczyć wszystkich. Książkę po raz kolejny czyta się bardzo dobrze i chciałbym po raz kolejny gorąco polecić twórczość Marty Kisiel, znanej jako ałtorkę. Ją samą zachęcić do szybszego pisania kolejnych książek, bo dwie to zdecydowanie za mało. Ocena: 9/10 http://danwaybooks.blogspot.com/2015/12/przygody-z-salka.html
Link do opinii
Jest to kolejna książka nominowana do nagrody im. Janusza A. Zajdla dla najlepszej książki fantastycznej roku. Nie da się ukryć, że Polska fantastyka pomału wbija się w nurt wolno kwitnącego urban fiction, w tym przypadku osadzonego we Wrocławiu. Największą zaletą tej niestandardowej książki jest jej młodzieżowy, lecz niebanalny humor, który wywoływał we mnie nagłe napady wesołego humoru, który to dobry humor zauważali również współpasażerowie w pociągu do Poznania, gdzie w tym roku odbywał się Polcon. Polecam każdemu, kto pragnie odrobiny prawdziwej rozrywki.
Link do opinii
Avatar użytkownika - agnik66
agnik66
Przeczytane:2015-07-17, Ocena: 2, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Bohaterką książki jest 25 letnia Salka, a właściwie Salomea Klementyna Przygoda, dla której los nigdy nie był zbyt łaskawy. Zmęczona swoją własną szaloną rodziną postanawia uciec i przeprowadzić się do Wrocławia. Tam wynajmuje pokój w domu, który z jakiś dziwnych powodów odstrasza nawet taksówkarza. Nie da się też ukryć, że jego właścicielki to dosyć ekscentryczne starsze panie. A do tego wszystkiego w nowym życiu Salki pojawi się jeszcze jej brat Niedaś. Początkowo byłam tą książką zauroczona; wydała mi się intrygująca i zabawna. I istotnie tak było, bo całkiem dobrze się bawiłam podczas czytania, nawet nie mogłam się oderwać. Niestety potem poczułam jakiś przesyt. Ten język, który początkowo był całkiem zabawny, później tylko irytował. Przydałby się tu umiar. I jeszcze ten dziwny slang, który kompletnie mi nie pasował i źle brzmiał z ust dorosłych ludzi, a co dopiero trzech staruszek. Kłóciłabym się też, czy w ogóle młodzież takiego języka jeszcze używa, bo ja na pewno nie. Eh, nie ukrywam, że po przeczytaniu ostatniej strony odetchnęłam z ulgą, że to już koniec, bo ostatecznie mnie ta książka zmęczyła. Mam wrażenie, że autorka starała się być na siłę śmieszna, ale jej nie wyszło. Czytanie większości dialogów było męką właśnie przez ten infantylny język. O ile początek mi się podobał, bo było jakoś tak tajemniczo, to później podobało mi się coraz mniej, a początkowe zaciekawienie powoli przeradzało się w znudzenie. I naprawdę sama sobie się dziwię, że dotarłam do końca. Cała ta historia niezbyt przypadła mi do gustu, przyznaję, że inaczej ją sobie wyobrażałam. Bohaterowie są przerysowani i infantylni. O ile Salka jeszcze moją sympatię zdobyła, to reszta mnie mocno irytowała. A Niedaś szczególnie, bo nie ma niczego gorszego od dziecinnego, dorosłego faceta. Okropieństwo! Starsze panie są nie lepsze, a ich zachowania totalnie nie pasują do tak podeszłego wieku. Raz, że bohaterowie irytują, to jeszcze są słabo zarysowani. Klapa totalna. Pierwsze spotkanie niestety nieudane, ale dam autorce jeszcze szansę i prawdopodobnie sięgnę po "Dożywocie". Może spodoba mi się bardziej. kingaczyta.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - baczmus
baczmus
Przeczytane:2015-07-17, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam, 26 książek 2015,
Książka kupione przeze mnie w promocji za 10 zł. I lepszej zastosowania tej "dychy" bym nie znalazł. :) Bardzo zabawna książka, funtastyczna, z licznymi nawiązaniami i wspaniałą historią. Polecam każdemu do zapoznania się z Salomeą Klementyną Przygodą. Zawsze. Ale to zawsze spodziewajcie się hiszpańskiej inkwizycji.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Wujek_Grzyb
Wujek_Grzyb
Przeczytane:2015-05-27, Ocena: 5, Przeczytałem,
... Marta Kisiel zadebiutowała "Rozmową Dyskwalifikacją" na łamach magazynu Fahrenheit, ma na swoim koncie kilka opowiadań publikowanych miedzy innymi w antologiach: "Kochali się, że aż strach", "Nawiedziny". Do tej pory spod jej ręki wyszły dwie książki, świetnie przyjęte i poszukiwane "Dożywocie" i dziś recenzowany "Nomen Omen", a trzecia "Zombie Grey" właśnie jest tworzona. Prywatnie Marta jest miłośniczką gier planszowych, niestety nie miałem jeszcze przyjemności usiąść z Nią przy jednym stole i zagrać. A mnie (czym się szczycę) nazywa "bezwzględnym zwierzem z aparatem". Salka Przygoda to jak wynika z opisu kobieta potężna, wyższa ode mnie o 6cm (ja mam 177) i tylko o 8kg mniej ważąca (ważę 84) dwudziestopięcioletnia. Jest ona usposobieniem pecha, jeśli na kilometr kwadratowy będzie tylko jedna kałuża wiadomo już, że Salka właśnie w niej wywinie kozła. A na domiar pecha los obdarował ją rodzicami których nikt z nas by nie chciał: "Ojca żyjącego mentalnie w dziewiętnastym wieku i Matki która na każdym kroku chce uwolnić "rozbuchany erotyzm" drzemiący w córce." Więc jak tylko nadarza się okazja uciec ze swojego rodzinnego miasteczka do Wrocławia Salka długo się nie zastanawia. Gdy dociera już pod adres gdzie od teraz będzie mieszkać, dom wydaje się żywcem wyjęty z filmu grozy. Lecz wygląd tego budynku to i tak nic w porównaniu z tym co czeka główną bohaterkę w środku. A w nim panuje żelazna dyscyplina, w radiu i telefonie słuchać szepty, a współlokatorem Salki zostaje Roy Keane, papuga z nałogiem wafelkowym. Jest jeszcze właścicielka wyższa o całą głowę od Salki starsza pani pełna energii. Na domiar złego we Wrocławiu swoją braterską miłość zaczyna okazywać Salce Niedaś Przygoda jej młodszy brat - pasożyt społeczny, leń i zakała ale przede wszystkim kradziej pomarańczy. Robi on to w bardzo szczególny i zaskakujący sposób próbując utopić ją w Odrze. I jeśli czytelnik myśli, że to już koniec problemów to jest w wielkim błędzie to dopiero ich początek! Lecz nie tylko bohaterowie pierwszego... Dalsza część recenzji do przeczytania na blogu: http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2015/04/nomen-omen.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - Amarisa
Amarisa
Przeczytane:2015-01-31, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją: http://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-nomen-omen-marta-kisiel/
Link do opinii
Avatar użytkownika - grejfrutoowa
grejfrutoowa
Przeczytane:2014-08-23, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Marta Kisiel jest redaktorką i autorką. Debiutowała w 2006 roku. Pierwszą powieść wydała w 2010 roku. W 2014 ukazała się kolejna książka jej autorstwa - ,,Nomen Omen". Wydało ją wydawnictwo Uroboros. Salomea Przygoda, zwana Salką, ma dość życia z rodzicami. Matka chce, by Salka uwolniła swój rozbuchany erotyzm, ojciec jest wyjęty z XIX wieku, a brat to niezłe ziółko. Udaje jej się dostać pokój we Wrocławiu i pracę, z której zrezygnowała koleżanka. Bez zastanowienia rusza do miasta, gdzie liczy na to, że będzie mogła odetchnąć. Jednak już na początku doznaje szoku - właścicielka domu jest wysoką, żwawą starszą panią o dość mrocznym spojrzeniu. Salka nie daje się jednak wystraszyć. Nawet niski sufit i śpiąca z nią papuga nie zniechęcą dziewczyny. Nerwy puszczają jej dopiero wtedy, gdy w swoim łóżku zastaje brata. Niedaś został wyrzucony z akademika i teraz zamierza mieszkać z siostrą. Na dodatek okazuje się, że właścicielka pokojów nie jest jedna, a jest ich... trzy. Takie same z wyglądu, lecz różne z charakteru. Salka poznaje w pracy interesującego mężczyznę. Nie ma jednak czasu na romanse, bo okazuje się, że Niedaś nie wrócił na noc i nikt nie wie, gdzie jest. Salka widzi go przez okno i pędem rusza w pogoń. Zszokowana dziewczyna nie może uwierzyć, że brat próbuje ją utopić. Salka nie wie, co ma o tym myśleć. Jest zagubiona, gdy dowiaduje się, że Niedaś jest w więzieniu i nie miał prawa jej napaść, chociaż Salka jest przekonana, że to właśnie brat ją zaatakował. Trzecioosobowa narracja śledzi głównie Salkę. To młoda dziewczyna o dość nietypowej urodzie. Jest też nieco chaotyczna i żyje w cieniu brata. Wraz z czytaniem zdajemy sobie sprawę, że jest ona typową starszą siostrą, która chce chronić Niedasia, nie bacząc na to, co sama musi przy tym przeżyć. Język w powieści jest niesamowity. Ironiczny, pełen łacińskich zwrotów, niemieckich zdań i odniesień do literatury. Pojawia się też slang... młodzieżowy? Raczej związany z grami. Wielu z nich nie rozumiałam, bo nie jestem fanką tego typu rozrywki, ale ogólnie podobało mi się to, jak książka jest napisana. Zabawa językiem w tej powieści mnie oczarowała. Autorka doskonale zna się na rzeczy. Moim zdaniem język jest najmocniejszą stroną tej powieści. Książka to mieszanina kryminału, odrobiny fantastyki i wycieczki w przeszłość. Mieszanka ta sprawia, że ciągle pojawiają się nowe wątki. Poznajemy historię rodzinną Salki, zdajemy sobie sprawę, że istnieją na świecie rzeczy, w które trudno obecnie uwierzyć. Poza tym historia miasta i ludzi, którzy w nim mieszkali jest naprawdę fascynująca. Na początku książka wydawała mi się lekka i przyjemna, mimo tego jakie życie wiodła Salka. Potem się skomplikowało i zrobiło się ciężej, ale nie gorzej. Często denerwował mnie Niedaś i jakoś nie rozumiałam fascynacji innych czytelników Roy Keanem, ale ogólnie książka moim zdaniem warta jest uwagi. Polecam szczególnie tym, którzy nie znają jeszcze autorki. Ma świetny styl, posługuje się genialnym językiem i wykorzystuje (przynajmniej w tej pozycji) swoje doświadczenia związane z polonistyką. Może wam się spodobać subtelne nawiązanie do mitologii, wątek fantastyczny, a przede wszystkim historia z Wrocławia za czasów niemieckiego Breslau.
Link do opinii
Avatar użytkownika - agoosiaczek
agoosiaczek
Przeczytane:2014-07-06, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2014,
Lubię ładne okładki. Takie, które przyciągają oko ciekawą grafiką, interesującą kolorystyką czy kuszą uszlachetnieniem. A "Nomen omen" - trzeba przyznać - okładkę ma niesamowicie atrakcyjną :). Lektura najnowszej książki Marty Kisiel była moim pierwszym spotkaniem z jej twórczością, do grona psychofanów autorki (na razie) się nie dopisuję, ale z wielką chęcią przeczytałabym coś jeszcze, co wyszło spod jej pióra. Mimo tego, że czasem miałam wrażenie, że humorystyczne wstawki wplatane są nieco na siłę i trochę po to, aby po prostu były, i odczuwałam przesyt zwrotami wywodzącymi ze slangu środowisk wszelakich, spotkanie z "Nomen omen" zaliczam do udanych i przywołujących miłe wspomnienia (te godziny spędzone w czytelni wydziału humanistycznego, polowania i walki o pojedyncze egzemplarze nieśmiertelnych BN-ek, niepowtarzalny klimat polonistyki...). Urzekł mnie również niezwykle sugestywny (i mający wiele wspólnego z prawdą!) opis działania ducha puszczy na spożywającego. Bardzo sympatyczna lektura na jedno-dwa popołudnia/wieczory.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ebibook
ebibook
Przeczytane:2014-03-25, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2014,,
Do przeczytania książki Marty Kisiel ,, Nomen omen" zostałam zachęcona na pewnym blogu, którego poziom recenzji dawał mi dotąd gwarancję trafności wyboru. Kiedy zorientowałam się, jak wysokie oceny otrzymała pierwsza książka tej autorki pt." ,,Dożywocie" oraz jak niebotyczne osiągnęła ceny na allegro- wiedziałam, że nową książkę Mary Kisiel muszę mieć natychmiast, zanim nakład nie zostanie wyczerpany. Na co liczyłam sięgając po książkę? Sądząc po opiniach- najbardziej na relaks przy błyskotliwej, dowcipnej i inteligentnej lekturze. A co otrzymałam? No cóż powiedzmy, że relaks. Co do dowcipu, to niestety ,ale w żadnym miejscu książki nawet się nie uśmiechnęłam. Autorka bardzo stara się być dowcipna, ale nie jest to żart na poziomie, który by do mnie trafił. Nie wiem dlaczego autorka sądzi, że slang , jakim dysponuje młodzież w granicach ok 11-16, na dodatek będąca pod wpływem napojów rozweselających-będzie dobrze i zabawnie brzmieć w ustach osiemdziesięciokilku letnich staruszek, na dodatek jak wynika z fabuły starannie wykształconych? I gdyby chociaż tylko jedna z nich, ale nie, autorka uznała, że wszystkie trzy staruszki w chwilach gdy tylko mogą coś powiedzieć muszą popisywać się zwrotami rodem z młodzieżowej imprezy. No za wyjątkiem chwil, gdy mówią po łacinie albo po niemiecku... Główna bohaterka książki- Salomea od razu skojarzyła mi się z postacią wykreowaną na potrzeby młodzieży lat 80 tych przez Małgorzatę Musierowicz. Tyle, że bohaterka kilku jej książek- rudowłosa Ida cierpiała na problemy z wagą charakterystyczne dla młodzieży tamtych lat- czyli była patykowato chuda. Salka jest jak przystało na obecne czasy pannicą z nadwagą. Poza tym większych różnic nie dostrzegłam, nawet w obowiązkowo rudym kolorze włosów . Autorka zdobyła się na pewną oryginalność wplatając w fabułę książki historię Wrocławia, dawniejszego Breslau. I to zaliczam na ogromny plus, bo zostało to wprowadzone w sposób dość ciekawy. Gdyby tylko nie koszmarny język postaci byłoby to ogólnie do strawienia. Tymczasem sypiące się ze wszystkich linijek ,,suchary" wprawiały mnie co chwilę w zażenowanie. Ale ponieważ w mojej ocenie tylko przeczytanie całej książki daje prawo do wyrażenia opinii- z zaciśniętymi zębami ją skończyłam. Prawdopodobnie w moim przypadku zaważył mój wiek i fakt , że nie jestem w stanie spojrzeć na świat oczami współczesnej młodzieży. Czyli mówiąc językiem książki-przeszkodą jest moje starcze stetryczenie. Jestem pewna, że sporej rzeszy świeżych, mających poczucie humoru czytelników książka bardzo się spodoba. Zachwyceni będę również fani Chmielewskiej, bo styl Marty Kisiel, jak oceniam na podstawie miernej znajomości literatury p. Chmielewskiej- jest dość podobny. Nie zawiodą się zapewne Ci, którym ,, Dożywocie" bardzo się spodobało. Podsumowując polecam tę pozycję gorąco wszystkim tym, których nie drażni taki styl pisania. Osoby, które oczekują po literaturze jakichś głębszych emocji , niekoniecznie wynikających z rozbawienia płytkimi dowcipami- w moje ocenie powinny książkę omijać z daleka.
Link do opinii
Avatar użytkownika - przyrodaz
przyrodaz
Przeczytane:2021-11-25, Ocena: 6, Przeczytałam,

Pani Marta Kisiel jest dla mnie osobą, która zasługuje na ogromny szacunek. Nie spotkałam dotąd człowieka, która by miał tak ogromny zasób fantazji w zanadrzu. Nie wiem skąd biorą się jej pomysły na książki, ale mam nadzieję, że nigdy się u niej nie wyczerpią.
Znam ludzi, którzy nie lubią tej dziedziny literatury. Nie wiedzą oni jednak, że w tej pozycji nie ma tylko wymyślnych postaci. A te, które takie są, potrafią dawać dobry przykład nie tylko dzieciom, ale i dorosłym. Sieją przestrogi i ukazują co się dzieje, kiedy nie kierujemy się intelektem, tylko impulsem. Pokazuje jak wyglądają konsekwencje niesłusznie osądzonych ludzi.
Bardzo spodobała mi się główna postać pani Salomei Przygody. Kobiety nie pierwszej młodości z dość sporym ilorazem inteligencji. Wciąż nieposiadająca drugiej połówki uciekła od rodziców, by móc rozpocząć nowe życie. Zamieszkała w pewnej Willi, która idealnie nadawałaby się na dom strachu i tajemnic. Willa jest własnością sióstr Bolesnych, które nie stronią od sekretów i niewyjaśnionych spraw. W niedługim czasie sprowadzi się tam również pewien chłopak. Z pozoru normalny...
Do pewnego czasu w książce jest nawet spokojnie, jednak ta sielanka nie mogła trwać wiecznie. W ich okolicy dochodzi bowiem do wielu napaści na kobiety. Mieszkańcy są mocno wystraszeni i niemal od razu oskarżają nowo przybyłą osobę. Czy jednak faktycznie to on jest sprawcą tych napaści? Czy możliwe jest jednak, by działy się tam dość niewyjaśnione zjawiska, a prawda nie byłaby taka prosta? Niewątpliwie sami musicie o tym przeczytać, by na cały stos pytań odpowiedzieć samemu. Podpowiem wam tylko, że horror nie jest mocnym słowem w porównaniu z całą treścią. Nie polecam też czytać jej nocami, bo wtedy możliwe jest, że usłyszycie głosy na które wcześniej nie zwracaliście uwagi.
Jedno jest pewne. Magia istnieje. Ta książka jest tego najlepszym dowodem:-)
Pani Marta napisała wiele fantastycznych książek, które bardzo wam polecam. Wystarczy wejść na stronę Wydawnictwa Uroboros. Zajrzycie?

Link do opinii
Avatar użytkownika - NaturaLapsea
NaturaLapsea
Przeczytane:2021-07-22, Ocena: 3, Przeczytałem,

"Nie można przeżyć życia za kogoś innego, choćby nie wiem co. Nie można mu mówić, co ma robić, a czego nie, ani brać na własne barki konsekwencji cudzych czynów. Nikomu to nie wychodzi na dobre. Każdy decyduje za siebie… i tylko za siebie potem dostaje od życia po głowie".


Niecodzienni bohaterowie i ich losy opisane w niecodzienny sposób, który nie wszystkich ujmie. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - joseheim
joseheim
Przeczytane:2021-02-10, Ocena: 3, Przeczytałem,

Przybyłam, przeczytałam, odłożyłam (z ulgą).
Chciałam przekonać się, na czym polega fenomen Kisiel. I nadal nie wiem. Polskie czytadło pod marką urban fantasy, być może z pewną ilością niezłych pomysłów, ale ten typ po prostu trzeba lubić, jak na przykład Jadowską, a ja nie lubię. Jakoś nam nie po drodze. Przede wszystkim zaś drażnił mnie styl - a to karkołomne konstrukcje językowe, które pewnie mają dowodzić "dojrzałości literackiej", a to pisane na siłę żarty, z których śmieszny jest 1 na 10, a to ewidentny i bolesny nadmiar przymiotników. No nie mój typ i już. Dla fanów gatunku.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Mephelome
Mephelome
Przeczytane:2020-05-04, Ocena: 6, Przeczytałam,

Salomea Przygoda ma już dość, nomen omen, przygód ze swoją nietypową rodziną. I dlatego właśnie postanawia wyjechać. Znajduje lokum w dość specyficznym miejscu. Adres ten unikają wszyscy taksówkarze, a ludzie pytani o drogę umykaja czym prędzej. Siostry Bolesne również nie wzbudzają początkowo zbyt ciepłych uczuć, raczej można by je określić mianem specyficznie przerażajacych. Salomea mogłaby jakoś znieść to wszystko, gdyby tylko nie przypałętał się jej brat, który w wyniku swojego zachowania został wyrzucony z akademiku i również zamieszkał w tym domu.

"Nomen Omen" Marty Kisiel nie jest ścisłą kontynuacją wydarzeń z "Toń". Ważną częścią są niektóre te same postacie, jednak główne skrzypce gra nowa rodzina, która musi uporać się z własnymi demonami. Wciagająca i tajemnicza opowieść, choć ma się pewną przewagę nad bohaterami, jeśli przeczytało się wcześniejszą część. Niemniej jednak myślę, że może z całkowitym powodzeniem stanowić osobną lekturę, bez powiązania z jakimkolwiek cyklem. Przeskoki czasowe już nie są tak męczące, dzieki czemu "Nomen Omen" czyta się płynnie z zainteresowaniem śledząc przebieg zdarzeń. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - AlopexLagopus
AlopexLagopus
Przeczytane:2019-11-22, Ocena: 5, Przeczytałam,

Super. Bardzo mi się podobała :-) Salomea, uciekając od specyficznej rodziny, podejmuje pracę w innym mieści i przeprowadza się do wynajętej stancji. Niestety rozrywkowy brat podąża tam za nią, mało tego wygląda na to, że nagle zapragnął zostać seryjnym zabójcom. Salcia razem ze swoimi niezwykłymi gospodyniami musi rozwiązać tajemniczą zagadkę z przeszłości, znaleźć prawdziwego przestępce i uratować brata. Muszą tego dokonać zanim gospodyniom skończy się czas na niezwykłość.

Link do opinii
Inne książki autora
Płacz
Marta Kisiel0
Okładka ksiązki - Płacz

Są takie przygody, które zostają w człowieku na zawsze. Są takie przygody, po których nie ma co zbierać. Kiedy prawda o przeszłości, zamiast wyzwolenia...

Dywan z wkładką
Marta Kisiel0
Okładka ksiązki - Dywan z wkładką

Tereska Trawna ma problem. A nawet kilka problemów. Kiedy remont felernej kuchni kończy się kupnem domu na wsi, Tereska usiłuje nie tracić panowania nad...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy