coś w mej duszy pękło, rozłupało się, już nieodwracalnie
jak zaklęta w kamień słuchałam niecodziennej mowy ojca, jego słowa były obce, bezlitośnie ciskał je w moje serce, przerażała mnie jego determinacja
cóż to za szatańska władza, co dziecko zmusza do pracy ponad jego siły
możliwe, że między krajami jest jak wśród ludzi, większemu zawsze mało, dlatego zabiera słabszemu
Czego madziarscy żołnierze szukali w Rosji, na co Rosjanom ten mały skrawek podkarpackiej krainy, i bez niej mają duży kraj, niemal na pół świata, widziałam na mapie w szkole
dlaczego Węgier nie może być Węgrem we własnej ojczyźnie, a Rosjanin w swojej, jeden nie różni się od drugiego, wśród nas też są łajdacy, a u Rosjan są z pewnością dobrzy ludzie, czemu zabierają sobie nawzajem ziemię, rwą jak postaw sukna,...
kto z braku sił padał na ziemię, już tak często zostawał, przykrywał go śnieg, rano jak kłody wrzucali takich na furmankę i wywozili tuzinami do wcześniej wykopanego rowu
głód ma przemożną siłę
ludzie padali jak muchy, najbardziej ci krzepcy, a dużym apetytem
gdzie podziało się pragnienie śmierci, wczorajsza odwaga, by ze sobą skończyć, opuściła mnie, wyczerpała się jak łzy
weszłam w przeklętą mgłę, była gęsta, ziarnista, strzepałam z siebie resztki słomy, palcami przeczesałam włosy, dokąd teraz, do domu, do domu, o niczym innym nie byłam w stanie myśleć
coś w mej duszy pękło, rozłupało się, już nieodwracalnie
Książka: Szatański pomiot
Tagi: dusza