Ukryta prawda cz. 6
***
- Co się stało Ewelinko? - spytała babcia - Wyglądasz na zmartwioną.
Ewelina nie odpowiedziała. Nadal wpatrywała się w uchylone okno, z którego wydobywał się świergot ptaków. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i powiedziała cicho:
- W zasadzie... tak. Nadal nie mogę pogodzić się z tym, że nie mam pełnej i szczęśliwej rodziny... Brakuje mi po prostu rodziców. Jak doszło do tego wypadku samochodowego? W którym miejscu zdarzył się ten wypadek? Jak właściwie zginęli moi rodzice?
Zapadła niezręczna cisza. Dziadkowie wymienili między sobą spojrzenia. Pierwszy odezwał się dziadek:
- Wysłuchaj mnie Ewelino. Razem z babcią zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest ci łatwo, lecz... czy jest sens wracać do tego co było? Twoi rodzice nie żyją od dawna i nic już im życia nie wróci. Owszem, zdarzył się wypadek i na nieszczęście oboje zginęli na miejscu...
- ... i dlatego chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat - rzuciła Ewelina - Dlaczego mam nic nie wiedzieć? W ogóle ich nie znam. Nie możecie mi nic powiedzieć?
- Jest nam przykro z tego powodu Ewelinko - zaczęła babcia - Obawiam się jednak, że nie jest to możliwe...
- Niby dlaczego? - spytała Ewelina.
- ... gdyż chcemy tylko twojego dobra i bezpieczeństwa ...
Zapadła głęboka cisza. Zegar w ogromnym salonie wskazywał już późną godzinę. Mieszkanie tak znane i przyjazne dotąd Ewelinie nagle wydawałó jej się obce i nieswoje. Dziewczyna zastanawiała się przez chwilę nad tym co powiedzieli jej dziadkowie...
- Wychodzę - odpowiedziała po chwili namysłu - Zaraz wracam.
- Dokąd? - spytał dziadek.
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć - odpowiedziała Ewelina a następnie wstała naprędce i ruszyła szybkim krokiem w kierunku drzwi wyjściowych.
***
Zbliżała się powoli połowa październikowego miesiąca a wraz z nim prawdziwie "zimowa" pogoda. Wiatr z całych sił wiał w różne strony świata... Tymczasem rok akademicki rozpoczął się na dobre. W państwowej uczelni zapanował niezwykle ożywiony ruch. Studenci przemieszczali się po korytarzach i z sali do sali. Niektórzy jeszcze popijali kawę tuż przed rozpoczęciem zajęć...
Niewielka grupa studentów stała niedaleko od sali numer czternaście. Pogrążeni w rozmowie nie zauważyli zbliżającej się w ich stronę dziewczyny... Ewelina podeszła do Bartka i Agaty, którzy dopiero po chwili zauważyli Ewelinę i uśmiechnęli się do niej.
- Cześć Ewelino. Jak ci minął weekend? - spytał Bartek.
- Dobrze - odparła Ewelina - A co u ciebie słychać? Masz jakieś plany na przyszłość?
- O tak - odparł Bartek - Mam ich wiele... Planuję dobrze przygotować się do sesji zaliczeniowych...
- A co z tym kółkiem studenckim? Masz pomysł jak to wszystko zorganizować? - zapytała znienacka Ewelina.
- W zasadzie... to tak. Moglibyśmy - wspólnie - zapytać się studentów z naszego kierunku o ich zdanie na ten temat... W końcu to miało by być kółko studenckie...
- Świetnie. Moglibyśmy stworzyć taką anonimową ankietę i podać zestaw pytań. Jeżeli większość studentów odpowiedziałaby twierdząco na częśc pytań z listy... - zaczęła Ewelina.
- ... to wówczas można by pomyśleć o założeniu koła studenckiego - uśmiechnął się Bartek - Ktoś mógłby zapytać się wykładowcy czy poparłby ten pomysł - wówczas nic nie stoi na przeszkodzie.
- OK. W porządku - przytaknęła Ewelina - To może zaczniemy od...
- Cześć Ewelino. Witaj Bartku - powiedział Piotr i podał rękę Bartkowi po czym zwrócił się do Eweliny - Co u ciebie słychać?
- Rozmawiałam właśnie z Bartkiem w sprawie koła studenckiego. Razem postanowiliśmy utworzyć taką ankietę i zestaw pytań odnoszący się do organizacji tego koła...